Wanda chciała Do Dobrej, tej koło Nowogardu, a ja na pizze, więc pojechaliśmy w kierunku Dobrej na pizze, na dobrą pizzę 🙂 Plan był taki, aby przejechać się niewybudowanym odcinkiem Berlinki, jadąc po zachodniej stronie jeziora dotrzeć do Dobrej, w międzyczasie robiąc obiadek, a potem przez rezerwaty wrócić do Chociwla.
Start z Chociwla, najpierw na południe w kierunku starej Berlinki.

Po dotarciu do trasy skręcamy w prawo, aby dotrzeć do początku tego odcinka znajdującego się przy drodze wojewódzkiej.

Po drodze docieramy do wiaduktu nad torami kolejowymi, gdzie jest dość dobra miejscówka na nocleg, co prawda pociągi trąbią w tym miejscu jak szalone i nieco słychać samochody z drogi krajowej, ale w nocy nie powinno być z tym aż tak dużego problemu, a miejsce na zdjęcia nocne, że tak powiem z potencjałem.


Nad drogą krajową ze względu na hałas już nie jest tak przyjemnie.

Potem taką aleją docieramy do drogi wojewódzkiej.

Z Lisowa żółtym szlakiem rowerowym wracamy na trasę.

Odcinek Berlinki jakoś nie zachwyca, i nie ze względu na drogę która nie jest najlepsza bo tam nam nie przeszkadza, ale sporą ilość wysypisk śmieci w jej okolicy.

Siano leży tu już tak długo, że zdążyła na nim trawa wyrosnąć.


Strzałka w prawo, a rower do góry, to gdzie jechać? 😉

Prosto, do Kamiennego Mostu, gdzie stary eklektyczny pałac przerobiono na szkołę zawodową.

A kiedyś wyglądał tak. Kamienny Most należał kiedyś do Barnima I, potem jako lenno trafił do rycerskiego rodu von Wedel, a w XIX w. będąc we władaniu rodu vin Woldow wzniesiono neorenesansowy pałac z pięknymi kominkami i salą myśliwską.

Dalej ruszamy w kierunku niebieskiego szlaku. Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego niebieski szlak rowerowy zaczyna się w lesie, nie przy Pałacu, nie we wsi, ale niemal w środku lasu, przecież to zupełnie nie logiczne. I dlaczego przy tym drzewie, a nie przy następnym?

Ta wyspa drzew na środku pola, to kolejne ciekawe miejsce na nocleg. Poruszając się niebieskim szlakiem rowerowym, zmieniamy go na niebieski pieszy, a trasa widokowo robi się o wiele przyjemniejsza.


Choć wcale nie łatwiejsza.


Po drodze trafiamy na mokradła, na szczęście tym razem obeszło się bez skrótów.

Jesień jeszcze w pełni.


Trasa wymagająca, temperatura niewysoka, więc czas się posilić. Mocy dodaje nam Czekoladowe Browni z różowym pieprzem, jednocześnie rozgrzewa 🙂

Wieleń Pomorski, plac zabaw.

Koło małego kościółka znajduje się stary niemiecki cmentarz.

Niestety w znacznej części zdewastowany.


Walcząc z głodem jedziemy w kierunku jeziora.

Neoromański kościół pw. Michała Archanioła w Oświnie.

Jadąc w kierunku Dobrej na horyzoncie pojawia nam się wieża.

Taką drogą, z takim ułożeniem tych przedziwnych płyt, to jeszcze nie jechaliśmy.

Prowadzi ona z miejscowości Tucze nad jezioro Woświn, gdzie czeka na nas obiad, znaczy się do zrobienia. Planując trasę sprawdziliśmy opcje obiadowe i okazało się, że jedyna jest w Chociwlu, ale na stracie to jakby za wcześnie, a na koniec to o wiele za późno, więc postanowiliśmy zrobić tym razem coś czego jeszcze sami na wycieczce nie robiliśmy. Pizza!!!

Wielki wybuch.

Szefowa kuchni.

Za wałek robi mała butelka z wodą.

Produkt trafia na patelnię gdzie zostaje udekorowany dodatkowymi składnikami.

I efekt końcowy 🙂 Trzy takie pizze i brzuszki są znowu pełne.

WARS nad jeziorem wygląda na nieczynny już od dłuższego czasu.

I znów ruszamy w kierunku Dobrej i wieży.

I znów skrótami 🙂

Wieża przekaźnikowa, ogrodzona płotem i jakby to powiedzieć ohydna z wyglądu.

Dalej docieramy do drogi 146 wzdłuż której idą tory kolei wąskotorowej.

I asfaltem, nieco spóźnieni ciśniemy pod wiatr do Dobrej.

Miasto jakoś specjalnie nas nie urzekło.

Ciekawie wygląda wieża kościoła pw. Św. Klary.


Ale najciekawiej ruiny zamku rycerskiego.

W zasadzie ostała się jedna ściana, plus ruiny jeszcze dwóch.


Stary dworzec, na sprzedaż gdyby był ktoś zainteresowany.

Dalej wzdłuż Żurawiej Dolinki, Jeziorkowego Bagna i Grzęźnieńskich Błot jedziemy lasami na południe w kierunku Chociwla. W końcu zapada zmrok, więc dalsze zwiedzanie lasów sobie odpuszczamy i jedziemy do miejscowości Zapłocie, zobaczyć, czy i tutaj nie ma jakiego dworca kolei wąskotorowej, niestety nie było, za przystanek najprawdopodobniej robił stary blaszak.

Wracamy asfaltem po mało ruchliwej drodze wojewódzkiej. Po drodze jeszcze odwiedzamy Dobropole i kościół pw. matki Bożej Nieustającej Pomocy.

I sąsiadujący z nim przepiękny, wyglądający jak z bajki dom szachulcowy.

Może tereny nie są tak atrakcyjne jak te na pojezierzu, ale każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
Najnowsze komentarze