Z braku czasu i dodatkowo kiepskiej sobotniej pogody odpuszczamy dwudniowy wypad pod namiot i postanawiamy dla odmiany wybrać się na niedzielny wypad z Maxim Getaways. Rafał zorganizował wycieczkę po okolicach rzeki Płoni, aby pokazać nam nieco śladów z całkiem nieodległej przeszłości.
Rafał co jakiś czas zatrzymywał grupę, aby nieco opowiedzieć o miejscach w których się znajdowaliśmy, a przede wszystkim pokazać je na starych zdjęciach z przed stu lat, które były udostępnione na fb, pełna organizacyjna profeska 🙂
Most nad Płonią, którego nie ma na OSM.
Większość trasy przebiegała po leśnych drogach, raz lepszych, a raz gorszych.
Czasem drogę zalewał strumień.
A czasem wydawało nam się , że Rafał to taki mały Grelus 🙂
W lasach po niemieckich budynkach są już tylko pozostałości.
Wracamy na trasę.
Każdy miał swój sposób na pokonania strumienia.
Alaska na każdym postoju szalała ze szczęścia, no bo tyle osób z jedzeniem w jednym miejscu, to chyba jeszcze nie widziała.
Kolejne ruiny.
Hmm, a może by tak następnym razem zabrać kalosze i zobaczyć co jest na końcu tego korytarza?
Udając się do Dąbia zaliczamy jeszcze pozostałości po okopach.
Elektrownia wodna na Płoni.
I znowu przeprawa przez Płonię.
Jeszcze tyko szybki objazd po Dąbiu, szybki bo uczestnicy myślami byli już raczej na ognisku śliniąc się do trzymanej w torbie kiełbaski 😉
Wracamy nad Płonię.
Alaska swojego jedzenia oczywiście nie ruszyła, ale nic dziwnego, skoro wróciła do domu cała wysmarowana kiełbasą 🙂
Za przygotowanie trasy, pomysł i całokształt wykonania Rafałowi należą się gratulację, bo wykonał kawał dobrej roboty. Kto wie, może następnym razem jak nie wylądujemy gdzieś pod namiotem to znowu się pojawimy.
Najnowsze komentarze