Celem wyjazdu do Kołobrzegu była odbywająca się tam prezentacja Wojtka Greli vel Grelusa o jego podróży po Ameryce Południowej… była to dobra okazja do spotkania kilku przyjaciół i.. wspólnego wypadu na rowery a w planie wycieczki honorowe miejsce zajął obiad w Mozaice w Resku 🙂
Ale od początku… skoro byliśmy nad morzem, to od morskiego akcentu zaczniemy 😉

pierwszy nocleg mieliśmy u Oli, a ja z rana kiedy wszyscy jeszcze spali pojechałem na zdjęcia do Ekoparku Wschodniego…



Gaja 🙂

no więc ruszamy na południe znaną wszystkim drogą rowerową w kierunku Rymania… ja, Wanda, Ptaku, Natalia, Gaja, Grelus i Ola…




Ptaki robią sobie tylko krótki wypad i odłączają się jadąc do domu a my ciśniemy dalej…

Grelus jak zwykle bajeruje dziewczyny opowieściami o tajemnych nasypach kolejowych 😉

a co Ty tam Grelusie trzymasz w ręce?

były Żurawie na polach…

i Żubr przy sklepie 😉

i budka (bez)informacyjna…




hmmm, a co to jest za nasyp i czemu nim nie jedziemy???



zaczęły się atrakcje Grelusa…

Mogielnik przeterminowanych środków ochrony roślin… to może noclegu poszukamy gdzieś dalej, dużo dalej…

znalazł się nad jeziorem, razem z ogniskiem 🙂

soczek jabłkowy… znaczy się z jabłek wędzonych ten soczek był 

poranne zwijanie dobytku…


cały czas trzymamy się lasów…




a co my tu mamy, czyżby foto-pułapka?

robimy sobie pamiątkowe zdjęcie i dalej w drogę…


czasami jedzie się jak po asfalcie…



jedziemy w kierunku Reska…

towarzystwo chyba zgłodniało…


a co to za ptaszek?

czyżby Myszołów?

Trochę zbaczamy z trasy bo Grelus szukał skrótu (samochodowego) pomiędzy Szczecinem a Koszalinem… niestety chyba ten mostek nie udźwignie jego skodzinki…




ale co kombinuje Ola


a Ci w swoim świecie, tylko mapy i mapy i aplikacje… 😉



jak to z Grelusem na wycieczce, nie ma lekko…


i w końcu docieramy na obiadek do Reska, restauracja Mozaika, gorąco polecamy 🙂


Ola już więcej zjeść nie da rady 😉

w Resku wjeżdżamy na ścieżkę edukacji ekologicznej…





jedziemy na zachód wzdłuż Regi…

trasa pięknie wije się wzdłuż rzeki co jakiś czas o nią zahaczając…







był most (kolejowy) i nie ma mostu…


Grelus Rowerus Fotografus…


na trasie jest sporo miejsc postojowych (noclegowych) nad rzeką…


jeszcze na koniec gonimy Sarenki…



by w końcu dotrzeć do Żabowa. Grelus z Olą jadą do Koszalina, a my chwilę później wsiadamy w pociąg do domu… to była wycieczka z cyklu jak najdłużej nie wyjeżdżać z lasu, lubimy takie wycieczki i w takim towarzystwie 🙂
Najnowsze komentarze