to była dość nietypowa wycieczka… bo najpierw pojechaliśmy do… Berlina na targi rowerowe i małe zakupy, potem ostatnim pociągiem do Kostrzyna i dalej już rowerami do Chojny…
Berlin wieczorem…
około 1 w nocy lądujemy w Kostrzynie, potem szybko w kierunku Kaleńska, gdzie nad jeziorem rozbijamy namiot, pewnie w sezonie pełno by tu było ludzi, ale w marcu jesteśmy tylko my i… Łabędzie, co jakiś czas szybujące nad naszymi głowami… gdy Wanda smacznie spała, ja i moje tele bawiliśmy się w ornitologów…
Czaple Białe…
nie ma to jak odpowiednie zabezpieczenie roweru…
pływająca wyspa dla ptaków w celach spokojnego rozmnażania…
Gęgawy…
to była trochę taka wycieczka w nieznane… i po nie znanym 🙂
na rozlewiskach spotkaliśmy także stado krów…
i ślady działalności Bobrów…
Namyślin, miejsce odpoczynku…
i elektrownia wodna…
zapomniany szlak Zielona Odra…
a my najpierw lasami w kierunku Kłosowa…
no, w końcu drugie śniadanko…
Kościół w Kurzycku…
okazały zespół szkół w Mieszkowicach…
a potem szybki skok do Morynia…
i dalej w kierunku Zatoni Dolnej…
droga z Krzymowa do Zatoni…
i księżyc jeszcze za dnia…
po zachodzie słońca docieramy na kolację do Wiejskiego Kocura, no i przede wszystkim na pogaduchy z Ryśkiem i jego żoną…
a potem uciekamy z namiotem na wzgórze widokowe…
rano pogoda zaczyna się mocno psuć…
więc po śniadaniu lecimy lekkim łukiem do Chojny… droga z Krajnika Dolnego do Górnego…
hmmm, impreza była?
z Grabowa w kierunku Garnowa…
drogę przecięła nam piękna szutrówka, sprawdzimy ją następnym razem…
wyginam śmiało ciało… 😉
kościół w Garnowie…
wzrok przykuwają witraże w oknach…
przed pociągiem mamy jeszcze czas na obiad w poleconym nam Makarunie i trzeba powiedzieć, że lokal jest wart polecenia, znajduje się jakieś 100 metrów od dworca i można tu dość tanio i bardzo pysznie zjeść… pomidoróweczka 🙂
Najnowsze komentarze