Nadchodzi sylwester, który tradycyjnie aktywnie spędzamy z przyjaciółmi z Koszalina. Tym razem na Przystanku Alaska, pomiędzy Miastkiem a Bytowem. Poonieważ mieliśmy ochotę na Kaszubską Marszrutę postanawiamy, że najpierw pojedziemy na dwa dni na Kaszuby, a potem dołączymy do ferajny. MIeliśmy tylko zajechać wieczorem na chwilę, przywitać się, zostawić trochę gratów i jechac dalej, ale jak zwykle plan uległ modyfikacji i zostaliśmy na noc. A noc była przepiękna, gwiaździsta jak rzadko kiedy.
Przystanek Alsaka. Rankiem uciekamy na Kaszuby aby pojeździć na rowerach.
Auto zostawiamy w m. Swornegacie, pakujemy sprzęt na rower i okazuje się, że… zapomniałem zabrać namiotu!!! Mamy cały sprzęt za wyjątkiem namiotu, ale kto by się tym przejmował 😉 Jedziemy, znajdziemy sobie jakiś nocleg pod dachem, albo zbudujemy szałas 🙂
Ruszamy w kierunku Drzewicza, trasa rowerowa przez las jest bardzo urocza.
Szczególnie, że po mroźnej nocy sporo jest przybielonych drzewek.
Trasa przez większość czasu oddalona jest od drogi o około 50 metrów.
Za Drzewiczem, pomiędzy jeziorami trafiamy na mały roller coaster 🙂
Dalej jedziemy wzdłuż jeziora Dybrzyk do Czernicy, gdzie natrafiamy za zabytkowy młyn wodny.
Dalej jest Męcikał, i jego mosty. Do gustu przypada nam w szczególności kładka pieszo-rowerowa.
KIerujemy się dalej wzdłuż Brdy.
Swietne miejsce biwakowe w pobliżu miejscowości Zapora.
Po drodze mijamy jeszcze kilka innych ciekawych miejsc do odpoczynku nad rzeką, znaczy się na rozbicie namiotu, którego nie mamy.
Za miejscowością Rytel, przez dłuższy czas jedziemy przy Kanale Brdy.
Jedziemy szukać akweduktu w Fojutowie.
I jesteśmy na miejscu. Ciekawe miejsce dla turystów, które w sezonie pewnie tętni życiem.
Jest i nasz akwedukt.
Obok znajduje się także wieża widokowa, w sezonie wejście jest płatne dwa złocisze.
Wpadamy na obiadokolację do pobliskiego zajazdu, a potem juz po ciemku jedziemy do Czerska i dalej do znalezionego przez internety noclegu w Brusach. Łącznie wychodzi mocno ponad 80 km, co nam ostatnio często się nie zdarza. Ale jutro dotra do nas Grelusy, więc będzie zupełnie inaczej 🙂
Z rana zwiedzamy Brusy, szczególnie ciekawy wydaje się byc kościół parafialny pw. Wszystkicj Świętych.
Kierujemy się w strone Drzewicza, gdzie już wczoraj byliśmy, gdzie mamy punkt zborny z Wojtkiem i Violą. Tymczasem po drodze czeka nas zwiedzanie w Brysy Jagle. Na początek kaszubska chata, niestety tylko z zewnątrz.
Za to kawałek dalej są ule, przepiękne, malownicze, rzeźbione.
Kilka słów o wegetarianiźmie 😉
I rowery także są w modzie.
Jakieś 10 km i będziemy w Drzewiczu.
Znając Grelusów nie ma się co spieszyć 😉
Jeszcze krótki pit stop na uzupełnienie płynów i poziomu cukru w organiźmie.
Czekamy, wygłupiamy się i czekamy.
I w końcu są 🙂
Na miejskich, ciężkich rowerach, no to będzie przygoda 😉
W Drzewiczu wjeżdżamy w las i wzdłuż jeziora Dybrzyk kierujemy się do jeziora Jeleń.
Trasy w Borach Tucholskich sa bardzo malownicze.
Ale nie należą do łatwych, zwłaszcza jak nie ma się przerzutek.
Ale Viola jak widac uwielbia takie wyzwania 🙂
Grelus wygrywa konkurs na pozera dnia.
Po jakimś czasie przychodzi czas na miłości w celu motywacji do dalszej jazdy.
A to oczywiście norma.
Pomiędzy jeziorami Płęsno i NIerybno, znajduje się drewniana kładka, która juz kiedys mieliśmy okazję zwiedzać.
Jednakże jazda po tej śliskiej nawierzchni nie należy do najłatwiejszych.
Ojoj, Grelus nie uwierzysz 😉
No cóż, ja za karę nieświadomie zostawiam tam swoją nóżkę od roweru, która ułamała się podczas schodzenia z kładki.
W kolejce na zwiedzanie czekał na nas Dąb Bartuś.
Zaczęło się ściemniać, więc czas wracać do Swornychgaci.
Wybieramy szlak z Małych Swornychgaci wzdłuż jezior Długie i Karsińskie.
W m. Kokoszka jeszcze penetrujemy ogromny wigwam.
I jesteśmy już niemal na miejscu, Teraz tylko spakować graty do samochodów i jedziemy na Przystanek Alaska, gdzie czekają na nas reszta ferajny, z która spędzimy sylwestrowo-noworoczny czas.
Najnowsze komentarze