W okolicach Vaxjo

Jedziemy dalej w kierunku Vaxjo, ale nieco zmieniając plany. Najpierw pieszym szlakiem, ale całkiem dobrze przejezdnym, choć dla cargo było to wyzwanie, wzdłuż jeziora nad którym znajduje się jedna fajna miejscówka na nocleg, a potem wzdłuż zachodniego brzegu jeziora Salen do Alvesty.

W tych okolicach znajduje się przynajmniej kilka kamiennych kurchanów.

Alvesta.

Niczego nie nauczeni Alveste opuszczamy kolejnymi pieszymi szlakami, no ale skoro u nas tego nie ma, to trzeba tego próbować tutaj 🙂

Spokojnie daliśmy radę 🙂

Kolejny cel naszej wyprawy to ruiny zamku Bergkvara nad jeziorem Bergkvarasjo.

Późnym popołudniem obrzeżami Vaxjo zmierzamy na północ na wyspę Hisso, aby tam poszukać miejsca na nocleg. Jest ich tam przynajmniej kilka. Wybieramy takie z dala od drogi gdzie raczej nie powinni kręcić się ludzie. Trzeba przyznać, że szlak wiodący wzdłuż zachodniej strony wyspy nie należy do najłatwiejszych.

Ale miejscówka była fenomenalna, więc warto było.

Rankiem jedziemy jeszcze bardziej na północ na jeszcze mniejsza wyspę Muso. Tam tez znajduje się super miejscówka na nocleg, ale tym razem się tam już pchamy z rowerami, a na spacer dookoła wyspy nie mieliśmy czasu, a może bardziej ochoty.

Wracając do Vaxjo odwiedzamy kolejne ruiny zamku Kronobergs.

Szykowano się tam do jakiejś imprezy, więc udało nam się na chwilę tam wejść 🙂

Vaxjo bardzo przypadło nam do gustu.

Vaxjo Domkyrka.

Jadąc wzdłuż jeziora Vaxjosjon i Trummen docieramy do zamku Teleborgs. Widok niczym z pocztówki.

Jeszcze takie cudo spotykamy po drodze.

Zegnamy się z Vaxjo i jadąc wzdłuż kolejnego jeziora Sodra Bergundasjon udajemy się w kierunku kolejnego szlaku kolejowego. Z naszego rozeznania wynikało, że tego najbardziej atrakcyjnego, choć o dotychczasowej trasie nie można powiedzieć, aby była nudna.

Po drodze trafiamy na cała masę miejsc do biwakowania, ale trochę za wcześnie na rozbijanie obozu więc jedziemy dalej z nadzieją, że każde kolejne nie było ostatnie 🙂

Znowu mały skrócik 🙂

Pod koniec dnia trafiamy do posiadłości Huseby Bruk.

Pod wieczór trafiamy jeszcze na punkt widokowy na Husebymaden. Mieliśmy plan aby tu nocować, ale okazało się, że to rezerwat przyrody więc pojechaliśmy dalej.

Stacja kolejowa w Torne.

Po drodze Korba wyniuchała w zaroślach dwa Łosie.

No i jest nasza idealna miejscówka 🙂

Przed nami kolejny kolejowy szlak 🙂

Komentarze

komentarzy