Nasypem kolejowym do Karlshamn

Kolejny etap przed nami, chyba ten najbardziej wyczekiwany. Najpierw wzdłuż, a w zasadzie nawet przez jezioro Asnen i kilku innych mniejszych jezior, a potem lasami na południe do Karlshamn.

Tradycyjne miejsce odpoczynku musi mieć shelter, miejsce na ognisko/grilla i skrzynkę z drewnem na opał 🙂

Hulevik, czas na odpoczynek i małą kąpiel.

Tablice informacyjne mówią nam że jesteśmy w Naturreservat i ogniska można tu palić (oczywiście w wyznaczonych miejscach) tylko poza sezonem (od października do kwietnia).

Czym bardziej turystyczne miejsca, tym bardziej wypasione miejsca odpoczynku.

Eko toaleta i shelterek.

Nic tylko się od nich uczyć tych rozwiązań.

Mikroklimat między tymi skałami sprawiał, że było tam kilka stopni mniej niż za nimi.

Stacja w Ulvo.

Tak sobie jechaliśmy przez dobre 30 km, a dookoła nas ciągle była woda i piękne widoki.

Kolejne miejsce odpoczynku i kolejny żal, że nie trafiliśmy tutaj wieczorem.

Sklepik ze starociami.

Gdzieś na skrzyżowaniu szlaków.

Jak widać Szwedzi mają poczucie humoru 🙂

Wanda skrótami prowadzi nas do Ryd.

W Ryd odbijamy na chwilę na zachód by po około 2,5 km dojechać do niezwykłego miejsca, leśnego „muzeum” starych samochodów, które kiedyś zgromadził tu ten Pan ze zdjęcia powyżej. Postanowione je zostawić na łaskę natury, która sama dokonuje dzieła zniszczenia.

Nocleg znajdujemy kawałek za Ryd nad jeziorem Honshyltefjorden.

Skoro trafiliśmy tu, o dość wczesnej porze, to był czas na poleniuchowanie.

Tylko dworce i dworce i czasem jakaś tama.

Granica regionów.

Trafiamy na jakiś pieszy szlak prowadzący do… nie wiemy bo nie doszliśmy 😉

Hovmansbygd, znajduje się tu muzeum kolejnictwa.

Ale jest też wspaniały szlak pieszy do Hemsjo. Jedni odpoczywali, by inni mogli zwiedzać 🙂

Kolejne miejsce odpoczynkowe do którego da się dojechać rowerem.

Ogólnie to był plan, aby się tamtędy przebić z rowerami, na szczęście po drodze zmądrzeliśmy i zwiedzanie odbyło się bez rowerów.

Wracamy na szlak i jedziemy dalej wzdłuż rzeki odbijając od szlaku, który przez następne kilka km prowadzi przez las wzdłuż głównej drogi.

I był to dobry wybór 🙂

Nie, to nie jest kładka do prywatnej posesji, tylko do ogólnodostępnego miejsca odpoczynku.

W Akeholm wracamy na szlak kolejowy.

Ostatnie kilometry to już jazda przez przedmieścia, a w zasadzie przez małe miejscowości przed Karlshamn.

Trzeba powiedzieć, że ten etap naszej podróży był niezwykły, to szlak na który zapewne tu jeszcze wrócimy.

Komentarze

komentarzy