Korzystając w pełni z zimy pojechaliśmy szukać przygód gdzieś w okolicach Ińska…
Pogoda z rana jeszcze nie zachęcała, ale bezczynne siedzenie w wynajętym pokoju także nie było żadną opcją spędzenia całej soboty 😉
więc najpierw niebieskim szlakiem rowerowym w kierunku Studnicy, tym razem nie zamierzaliśmy przedzierać się po starym nasypie kolejowym…
Studnica…
cmentarz w lesie przy jeziorze…
warunki na drodze idealne, znaczy się idealne na opony z kolcami 😉
Ginawa od której postanawiamy poszukać dróg, których nie ma na mapie
krajobraz iście zimowy…
choć gdzieniegdzie bywało ciężko i błotnisto…
Ale te trudy opłacały się bo znaleźliśmy miejsce, o którym wcześniej nie słyszeliśmy – Młyn Kołatka…
a w zasadzie to co z niego zostało…
kiedyś przeprawimy się tędy rowerami, ale nie tym razem…
wybieramy most nad Brzeźnicką Węgorzą 😉
jako, że po drodze nie było gdzie zjeść, prowiant musieliśmy mieć ze sobą… tym razem Wanda serwowała zrobioną dzień wcześniej w domu sałatkę z pieczonych warzyw z kaszą quinoa
Opony z kolcami są super, ale czasem jak się wjedzie w szczelinę w koleinie to i one nie dają rady…
Kościół w Brzeźnicy a właściwie jego ruiny…
no i zrobiło nam się pogodnie…
jadąc szlakiem pieszym musieliśmy przeprawić się wraz z nim przez tory kolejowe…
ruiny starej cegielni…
a my dalej niebieskim szlakiem w kierunku Ińska…
po drodze mijamy elementy „berlinki” która miała prowadzić do Gdańska…
na koniec gubimy po ciemku szlak, robimy skróty i spotykamy w lesie jelenie… to był wyczerpujący dzień, bo wieczorem padamy jak kawki, albo jak Kuna z Wandą 😉
rano czyścimy oblodzone hamulce i w drogę…
ty razem na północ przez Sarnikierz do Dłuska…
i znowu nie było łatwo… ale przecież wcale nie miało być… 🙂 tym razem chcieliśmy jechać w śladzie nie skończonej „berlinki”…. w niektórych miejscach jest „droga” w innych trzeba się przedzierać… ślady robót ziemnych i nie skończonych wiaduktów można znaleźć na całej długości od Chociwla do Czaplinka
ale takie koleiny to już lekka przesada…
przy Sarnikierzu spotykamy Dziki 🙂
Rezerwat Źródliskowe Zbocza, w dole zasypane śniegiem jezioro Dłusko, na wprost miała iść „berlinka”…
Sarna…
Dłusko…
okrążamy jezioro Dłusko od zachodniej strony mijając po drodze Rezerwat Głowacz… i zaliczymy spory odcinek nie używanej od dawna drogi…
ale później jest już tylko pięknie…
szlaków rowerowych Ci u nas dostatek…
na koniec przedzieramy się jeszcze szlakiem pieszym wzdłuż jeziora Ińsko przez Rezerwat Kamienna Buczyna…
Najnowsze komentarze