A więc wracamy w tereny, które już kiedyś podczas wyprawy wzdłuż szlaku Odra-Nysa udało nam się odwiedzić… zapowiadał się ciekawy długi weekend, mimo że pogoda w piątek nie napawała optymizmem, nazwyczajniej w świecie miało lać, to już od sobotniego ranka powinno być słonecznie… więc po pracy wsiadamy w pociąg i jedziemy do Calau, a dalej już na rowerach w pobliże Alt Dobern poszukać jakiegoś uroczego miejsca na nocleg…
wieczorna wizyta w Alt Dobern…
nocleg znajdujemy przy punkcie widokowym… chyba dotychczas jedna z najlepszych miejscówek 🙂
Wandy poranne lenistwo…
no więc jemy śniadanko i w drogę na zwiedzanie Alt Dobern…
na trasie co jakiś czas widać takie oto „X”, co jest znakiem sprzeciwu miejscowej ludności przeciwko dalszej pracy kopalni… tereny po których jeździliśmy, to wielkie dziury w ziemi zalane wodą które postanowiono zrewitalizować tworząc na nich tereny dla uprawiania turystyki, idealne trasy rowerowe 🙂
co jakiś czas można spotkać miejsca poświęcone kopalniom i wszelkie informacje na temat ich pracy…
kościół w Alt Dobern
ogród przy Pałacu…
a dokładnie w środku kady nasze miejscówka noclegowa widziana przez tele z drugiej strony jeziora…
trasy poprowadzone wzdłuż jezior są niemal w 100% asfaltowe 🙂
punkt widokowy przy Pritzen…
i drugie śniadanko…
wiatrak z piękną knajpką w Dorrwalde…
wyślij kobietę do sklepu po wodę, to kupi całą masę rzeczy, a o wodzie i tak zapomni 🙂
Norwedzy nie kłamali, to był ciepły dzień z prawie 30 stopniami w słońcu…
pukntów widokowych na trasie cała masa…
tym razem z widokiem na Grossraschenersee, wdłuż którego następnie pojechaliśmy…
woda… chwilowo nie działało, ale można było ją porównać po pozostawionym osadzie…
dookoła pełno kanałów i ciekawych rozwiązań dla rowerzystów…
jakby kto zgubił po drodze mapę, to drogowskazy go wszędzie zaprowadzą… nas w kierunku Kleinkoschen, by po drodze znowu odwiedzić bardzo ciekawy punkt widokowy: Rostiger Nagel
dzień powoli dobiega ku końcowi…
więc przy cudownie zachodzącym słońcu znajdujemy miejsce na obiadokolację…
miejsce na nocleg znajdujemy nad Parwitzersee, znowu piękna miejscówka 🙂
mimo że amplituda temperatur dość duża, ubieram na siebie większość ciuchów i zabieram się za zrobienie kilku zdjęć…
a o poranku kolejne piękne widoki… w końcu widzimy to miejsce za dnia…
śniadanko, jak zwykle płatki jaglane, tym razem z czekoladą, żurawiną, jabłkiem, bananami i winogronami…
kolejny dzień i kolejne oznaki kopalni…
zrewitalizowane miejsca przygotowane specjalnie dla turystów…
zabytowy kościół szachulcowy w Lieske…
no w końcu jakiś regionalny szlak 🙂
punkt postojowy w Jessen…
Wanda do perfekcji opanowuje sztukę zakładania bluzy podczas jazdy…
Spremberg, w którym odwiedzamy zabytkową część miasta…
i wieżę Bismarka…
pogoda iście letnia…
w Lieskau natrafiamy na bardzo fajną specjalnie dedykowaną rowerzystom knajpkę w jednym z podwórzy…
jajeczka wielkanocne…
jak widac taka knajpka na szlaku rowerowym to bardzo dobry interes 🙂
było lokalne danie główne, deser i piwko… też lokalne 🙂
no i jeszcze był zamek…
kolejny ważny cel naszej wycieczki to Rhododendronpark Kromlau…
a dokładniej ten oto kamienny most… plan był aby zrobić tam kilka nocnych ujęć, ale… no właśnie przyszły sobie chmury, a my chcąc tym razem spać na kempingu musieliśmy pojechać na najbliższy otwarty w odległości około 7 km…
zdjęcia nocne powiadasz, no nie tym razem… 😛
no to robimy jeszcze rundę po parku i jedziemy do Halbendorf…
Wanda przygotowuje kolację a tymczasem w naszej butli kończy się benzyna… no to czeka mnie jeszcze godzinna wycieczka po paliwo 🙂
kemping bardzo fajny nad samym jeziorem, ale prawda jest taka, że najładniejsze miejscówki są jednak gdy się śpi „na dziko”…
ranek jak co ranek 😉
no to jedziemy znowu do parku rododendronów…
kamienny most Rakotzbrucke w słońcu prezentuje się o wiele lepiej 🙂
a my tymczasem docieramy do Mużakowa…
drugie śniadanko na trasie to już chyba tradycja…
nawet żabka do nas przyszła…
zwiedzamy Furst Puckler Park…
także po polskiej stronie…
most graniczny i znowu jesteśmy w Niemczech…
Schloss Bad Muskau…
po zwiedzaniu ruszamy do Forst, ale udając się najpierw na naszą stronę granicy, bo tam także jest dużo ciekawych miejsc… a tereny po których jeździliśmy bardzo polecamy, bo jest tu chyba niemal wszystko co rowerzyście jest potrzebne do szczęścia… idealne drogi rowerowe, przepiękna okolica, mnóstwo ciekawych miejscowości, pełno rozmaitych atrakcji na trasie i jest gdzie dobrze zjeść 🙂
Poniżej dla ambitnych galeria wszystkich zdjęć:
Najnowsze komentarze