Do Trzebieży w poszukiwaniu obiadu

Około 15:00 padło hasło, że może by tak spontanicznie wybrać się po „lekcjach” na obiad do Trzebieży, no to czemu by nie. Startujemy z Jasienicy, kierując się w ul. Wodną docieramy do wałów przeciwpowodziowych wzdłuż których mamy zamiar dotrzeć do samej Trzebieży. Z początku jedziemy drogą u ich podnóża.

Z tyłu zostawiamy fabrykę w Policach.

Z czasem jednak droga się kończy i dalej już jedziemy po wałach, szału nie ma, ale cały czas jedziemy 🙂

Od stacji pomp na wysokości Niekłończycy do następnej wiedzie zrobiona na walach droga o nawierzchni szutrowej.

Dalej jakość znowu spada, choć czasem można natrafić na wyjeżdżony track, po którym idzie jakoś lepiej.

Jadąc wałami do stacji pomp na wysokości Uniemyśla, i kawałek dalej, są całkiem ciekawe widoki na Zalew Szczeciński, a czym bliżej Trzebieży tym teren bardziej zarośnięty i do tego gorsza droga.

Po drodze można spotkać zadaszone miejsce do odpoczynku, skonstruowane zapewne przez miejscowych wędkarzy.

A na torze wodnym całkiem spory ruch statków.

No to jesteśmy na miejscu.

W sezonie jest tu całkiem sporo miejsc gdzie można zjeść obiad, my kierujemy się do Tawerny z której mamy dobre wspomnienia. Rybka, frytki, surówka i zupka z botwinki. Obiadek całkiem niczego sobie, więc pewnie za jakiś czas znowu tu wrócimy 🙂

Po obiedzie czas na deser. Pysznego gofra z nutellą i bananami jemy naprzeciwko wieży widokowej. Do wyboru jest tam jeszcze cała masa innych rozmaitości, więc na pewno szybko tu wrócimy 🙂

Na wieży widokowej swoje gniazda uwiły jaskółki, które uwijały się jak w ukropie aby nakarmić swoje potomstwo.

A potem już tylko powrót asfaltem przez Drogoradz, Nową Jasienicę i Turznicę. W planach mieliśmy jeszcze sprawdzenie skrzynki na bagażniku, ale ta niestety wytrzymała jedynie jakieś 100 metrów. Alasce chyba nie przypadła do gustu, więc postanowiła ją szybciutko rozmontować 😉 Może sami zbijemy ją niemo mocniej i następnym razem wyjdzie nieco lepiej.

Trasa.

 

Komentarze

komentarzy