Późnym popołudniem meldujemy się nad morzem w Karlshamn.
Krótkie zwiedzanie rynku i jedziemy w pokiwaniu skał, które widzieliśmy na mapach googla. Znaleźliśmy także punkt początkowy/końcowy szlaku którym przyjechaliśmy 🙂
Jeden z wielu punktów widokowych w miejscowości.
Widok na Karlshamn Kastellet, dostać się na wyspę można jedynie promem.
Następnie uciekliśmy z miasta aby na półwyspie w okolicach Sterno poszukać noclegu.
Znaleźliśmy Sterno reningsverk, wielki zakład przysyłający gaz ziemny.
Natomiast kawałek dalej czekały na nas szlaki turystyczne prowadzące w każdy zakątek półwyspu. Część rowerowych, innne tylko piesze.
W zasadzie mieliśmy się już tu rozbijać, ale skoro jeszcze nie było ciemno postanowiliśmy zobaczyć co tam jeszcze jest.
Kawałek dalej trafiliśmy na plażę i teren przygotowany pod turystów przyjeżdżających tutaj autami.
Natomiast my jechaliśmy dalej.
Wszędzie było tak pięknie, że ciężko było wybrać miejsce na nocleg.
Punkt widokowy na skałach.
Szlak pieszy, nie żeby był nieprzejezdny, ale dla roweru cargo, to niemały wyzwanie.
Rozkładamy się na jednym z przygotowanych punktów widokowych. Jest miejsce na zrobienie kolacji, drewno na opał i tylko trawy brakowało pod namiot.
No ale jak ma się namiot wolnostojący, to można go postawić na skale, a tropik przymocować do sakw i rowerów 🙂
Ten półwysep nas oczarował. Szlajaliśmy się po skalach zaliczając kolejne punkty widokowe.
Na koniec zawitaliśmy jeszcze na wyspę na której był Starno-Boon Naturreservat.
Było równie pięknie, a może nawet jeszcze bardziej. Problem był tylko taki, że wiodły tam jedynie szlaki piesze. Ludzi co prawda nie było, tylko droga nam się nieco skomplikowała.
Pamiątkowe zdjęcie i wracamy na szlak, a raczej w poszukiwaniu kolejnego szlaku.
Jedziemy najnudniejszym odcinkiem z całej wyprawy i chyba najbrzydszym. Prawie 40 km pokonujemy dość szybko, aby w Solvesborg zacząć kolejny etap.
Na końcowe km wjeżdżamy znowu na szlak Sydostleden, więcej o nim można znaleźć tutaj: Sydostleden
Najnowsze komentarze