Kolejowym szlakiem z Immeln do Brosarp

W Immeln wjeżdżamy na kolejny szlak po linii kolejowej. Zanim jednak ruszymy trzeba nieco doładować baterie z ogólno-dostępnych gniazdek przy toalecie.

Jezioro Immeln jest dość spore, więc nie dziwi widok statku wycieczkowego.

Dworzec w Immeln.

I jesteśmy na szlaku.

Co jakiś czas mijamy ładnie odrestaurowane dworce, czasami z dodatkowymi atrakcjami w postaci drezyn, czy gablot z archiwalnymi zdjęciami.

Rabelovs Slott, niestety teren prywatny.

Kristianstad, kolejne większe miasto na naszej trasie.

Wanda szczególnie zainteresowana była Muzeum Kolejnictwa, które niestety było zamknięte.

Można jedynie było popatrzeć na eksponaty umieszczone na zewnątrz.

Kristianstad jest położone nad jeziorem Hammarsjon. Szlaki rowerowe oczywiście wiją się wzdłuż niego.

Po drugiej stronie rzeki Helge znajduje się Naturreservat z ciekawie zapowiadającymi się szlakami, przez które troszkę przejechaliśmy, a także jest Naturum Vattenriket – Królestwo Wody w naturze.

Jadąc na południe wzdłuż jeziora Hammarson trafiamy do kolejnego Naturreservatu z punktem widokowym.

Fajnie przygotowana miejscówka, ale niestety nie można tutaj nocować.

Dalej szlak robi się szutrowy, a my po kilku km znajdujemy odpowiednie miejsce na nocleg, przy samym szlaku schowani za tymi małymi drzewkami.

Dalej nieco monotonii, piękne dworce, szutrowy szlak i co jakiś czas uchylne barierki.

W ramach ucieczki od monotonii w miejscowości Radeberga zjeżdżamy ze szlaku i jedziemy zobaczyć wodospad Forsakar.

Po drodze czeka na nas jakże miła niespodzianka w postaci czosnku niedźwiedziego.

Oczywiście próbujemy dostać się do wodospadu nie od tej strony. Najpierw podchodzimy pod te schody, tak z cargo i z bagażami, ale następne w dół już odpuszczamy i wracamy na właściwą stronę.

Po drodze czeka na nas jeszcze taka miła wioseczka.

No to już kierunek wodospad.

Pierwszy odcinek drogi jest dobrze przejezdny, ale później zostawiamy rowery i ostatnie 200 metrów idziemy na piechotę, tym bardziej że to szlak pieszy, a i sporo na nim ludzi.

No i jesteśmy na miejscu.

Kilka listków czosnku niedźwiedziego robi dużą różnicę 🙂

Za Olserod uciekamy ze szlaku, aby kilkanaście następnych km zrobić przez duże ciekawsze tereny rezerwatu Friseboda.

Przez kawałek jedziemy wzdłuż morza. Ciekawe rozwiązanie na stole, miejsce do postawienia kuchenki.

W lesie częściowo spalonym susza taka, że o pożar jest niezwykle łatwo.

Kolejne kilka km pokonujemy przez Ravlunda skjutfalt – poligon wojskowy.

Gdy nie ma na nim ćwiczeń jest udostępniony dla turystów.

Wracamy w kierunku Brosarp.

W Brosarp czeka na nas Muzeum kolejnictwa z mnóstwem ciekawych eksponatów-wagonów i lokomotyw.

Z Brosarp kierujemy się na zachód w kierunku Malmo. Trzeba powiedzieć, że każdy z dotychczasowych szlaków kolejowych zasługuje na to, aby jeszcze na niego wrócić.

Komentarze

komentarzy