Po kolejowych szlakach w okolicach Chwarstnicy

Co by tu wymyślić, aby spędzić popołudnie na rowerze? A może by tak jakaś inspekcja szlaku rowerowego pomiędzy Szczawnem a Chwarstnicą? Czemu nie 🙂

Dookoła już niemal wszystko się zazieleniło.

Jak tylko dojechaliśmy do jeziora, to Korby w tak ciepły dzień nie trzeba było dwa razy namawiać na kąpiel.

W zaroślach wygrzewała się cała rodzina zaskrońców.

Przy jeziorze w końcu postawiono ławeczkę, więc jedni odpoczywali a inni wojowali z psem.

Prze przejechaniu przez ulicę Gryfińską w Chwarstnicy wjeżdżamy na stary nasyp kolejowy który prowadzi w kierunku Sobieradza. Na początku nawet przejezdny, ale czym dalej tym na składakach było tylko trudniej.

My prowadziliśmy rowery, a Korba wypatrywała saren.

Przejechaliśmy pod S3, minęliśmy Sobieradz i pojechaliśmy dalej w kierunku Drzenina.

Tutaj już nie było kruszywa, ale to nie znaczy że było łatwo.

Przed Drzeninem wracamy na druga stronę S3, koło j. Gardyńskiego i przez pola zmierzamy w kierunku Chwastnicy.

Na początku były dwa wyraźne ślady drogi, a potem już tylko wąska ścieżka wzdłuż pola.

Nie było łatwo, ale za to bardzo ładnie. Po drodze zbieramy jeszcze pokrzywy, na zielony dodatek do koktajli owocowych.

Przed Chwarstnicą droga robi się już normalna, choć nie każdy chce z niej korzystać.

Wracamy na szlak rowerowy, jeszcze jedna kąpiel Korby i jedziemy do auta.

Krótka wycieczka po starych kolejowych szlakach, niby nic wielkiego, a znowu zobaczyliśmy nowe miejsca 🙂

Komentarze

komentarzy