Kamienne kręgi i przełom rzeki Dębnicy

Zwiedzając kolejne nieodkryte przez nas okolice Pomorza Zachodniego zawitaliśmy w końcu do Kamiennych Kręgów koło Grzybnicy.

Kamienne Kręgi Gotów w Grzybnicy to  tajemnicze miejsce niedaleko Koszalina. Cmentarzysko pochodzi z I-III wieku naszej ery i uważane jest za miejsce mocy z aktywną energią. Związane jest z przybyciem ze Skandynawii Gotów na ówczesne tereny Pomorza Zachodniego. W takich miejscach spotykali się zgromadzeniach plemiennych mieszkańcy w pierwszych wiekach naszej ery. Były one związane z magią i dobrą energią, która pomagała ludności w życiu codziennym. 

Do miejsca odpoczynku można dojechać przez las także samochodem, po udostępnionej do ruchu drodze.

Znajduje się tutaj 5 kamiennych kręgów, 2 kurhany i ponad 30 budowli nagrobkowych.

Oczywiście w ramach spaceru nie ograniczyliśmy się do samych cmentarzy, ale także najbliższej okolicy, czyli przez bagna nad rzekę 🙂

Przez Kamienne kręgi przechodzi także szlak rowerowy oraz zielony szlak pieszy.

Jak widać nie tylko kręgi są tutaj niezwykłe.

Spacer spacerem, ale czas by się także troszkę przejechać na rowerach, bardzo nas intrygował ten zielony szlak pieszy. Niestety po drodze został przerwany przez szkółkę leśną, ale ominęliśmy przeszkodę i razem ze szlakiem pojechaliśmy w kierunku Radwi.

Szlak wzdłuż rzeki nie był łatwy ale za to bardzo ładny dla oka.

Na wysokości stawów rybnych obraliśmy azymut powrotny na Kamienne Kręgi.

Oprócz tej jednej niezwykłej sosny w najbliższej oko0licy można znaleźć stanowisko z jeszcze kilkoma takimi.

Taki miejscowy Krzywy Las 🙂

Pochodzili, pojeździli czas ruszać dalej w kierunku domu, ale jeszcze nie do domu. Kolejny punkt programu zwiedzania to Przełom rzeki Dębnicy. Zwracając uwagę na ilość wody w otoczeniu, a tej jest wszędzie bardzo dużo, chcieliśmy zobaczyć czy może ta urocza rzeka Dębnica także dzięki temu odżyła.

I tak też właśnie było. Kilka naszych ostatnich wizyt, to albo ledwo coś płynęło, albo już zupełnie nic. A tutaj proszę jaka miła niespodzianka, wyglądała identycznie jak podczas naszej pierwszej wizyty… dawno temu 🙂

No może nie zupełnie tak samo bo przybyło podczas ostatnich wichur przybyło powalonych drzew.

W jedną stronę poszliśmy szlakiem, co wcale nie było takie proste.

Wracaliśmy po lesie po drugiej stronie rzeki. Tam to dopiero był armagedon. Widok skutków ostatnich wiatrów był przerażający.

Na koniec jeszcze rzut oka na wodospad i mogliśmy wracać do domu.

Komentarze

komentarzy