Przez Szczebrzeszyn i Zamość do Lublina.

Kolejny etap naszej wyprawy prowadził przez Województwo Lubelskie, pierwotnie do Chełma, ale po zmianach podróż na rowerach zakończyliśmy w Trawnikach, skąd udaliśmy się pociągiem do Lublina.

2016-greenvelo-802-z-1008

Na dzień dobry wracamy do Suśca, by zboczyć nieco na południe, gdzie czekały na nas Szumy na Tanwi.

2016-greenvelo-805-z-1008

Kiedyś była tutaj granica pomiędzy zaborami rosyjskim i austriackim, ustalona na Kongresie Wiedeńskim w 1815 r.

2016-greenvelo-808-z-1008

_k0b8675

Zjeżdżamy na szlak i udajemy się wzdłuż Tanwi. To jedna z takich atrakcji, którą koniecznie trzeba zaliczyć.

2016-greenvelo-811-z-1008

2016-greenvelo-812-z-1008

2016-greenvelo-813-z-1008

Trasa jest bardzo urocza i stanowi jedną z głównych atrakcji GreenVelo chociaż od szlaku trzeba trochę odjechać.

2016-greenvelo-817-z-1008

2016-greenvelo-820-z-1008

2016-greenvelo-823-z-1008

Po drodze znalazłoby się także kilka miejsc do rozbicia namiotu.

2016-greenvelo-827-z-1008

2016-greenvelo-829-z-1008

2016-greenvelo-833-z-1008

2016-greenvelo-838-z-1008

2016-greenvelo-840-z-1008

Szlak pieszy, jak widać nie należy do najłatwiejszych.

2016-greenvelo-844-z-1008

Może czasem ciężko i po piachu, ale za to jak przepięknie.

2016-greenvelo-851-z-1008

2016-greenvelo-857-z-1008

Przez las wracamy do miejscowości Susiec czyli na GreenVelo.

2016-greenvelo-862-z-1008

2016-greenvelo-863-z-1008

Atrakcja za atrakcją, kolejną jest Muzeum Pożarnictwa w Oseredku.

2016-greenvelo-868-z-1008

2016-greenvelo-864-z-1008

2016-greenvelo-866-z-1008

Lekki skok w bok i lądujemy w kopalni.

2016-greenvelo-869-z-1008

Kolejne szumy, tym razem na Sopocie. A woda była przynajmniej rześka 🙂

2016-greenvelo-871-z-1008

2016-greenvelo-874-z-1008

2016-greenvelo-875-z-1008

Halo proszę Pana, ścigamy się?

2016-greenvelo-876-z-1008

Józefów – to niby rowerowa stolica Polski, szkoda tylko że Polska o tym nie wie 😉

2016-greenvelo-877-z-1008

Z wieży widokowej.

2016-greenvelo-878-z-1008

Ale za to mają małą stołówkę, schowaną gdzieś między budynkami ośrodka zdrowia, w której po bardzo przystępnych, wręcz przerażająco niskich cenach można smacznie zjeść.

2016-greenvelo-879-z-1008

I jest także plaża.

2016-greenvelo-880-z-1008

2016-greenvelo-882-z-1008

Szlak prowadzi dookoła jeziora i dalej wkracza do lasu.

2016-greenvelo-884-z-1008

2016-greenvelo-885-z-1008

A tak to właśnie jest, jak ktoś nie przypnie dobrze sakiewki na kierownicy.

2016-greenvelo-887-z-1008

2016-greenvelo-888-z-1008

2016-greenvelo-890-z-1008

Ciekawy odcinek przez las, na którym co jakiś czas swoje prace, tudzież instalacje zostawili artyści. Tej po ciemku, to by można się przestraszyć.

2016-greenvelo-892-z-1008

2016-greenvelo-893-z-1008

Zakaz wjazdu.

2016-greenvelo-895-z-1008

Obszar… leśny 🙂

2016-greenvelo-896-z-1008

Punkt widokowy na Roztoczański Park Narodowy.

2016-greenvelo-898-z-1008

W oddali Koniki Polskie.

2016-greenvelo-900-z-1008

I jesteśmy w Zwierzyńcu, gdzie pierwsze kroki kierujemy do browaru, w którym funkcjonuje także wypożyczalnia rowerów.

2016-greenvelo-901-z-1008

2016-greenvelo-903-z-1008

2016-greenvelo-904-z-1008

Jedną z atrakcji Zwierzyńca jest kościół na wyspie pw. św. Jana Nepomucena.

2016-greenvelo-905-z-1008

Będąc w pobliżu nie sposób nie zawitać do Szczebrzeszyna.

2016-greenvelo-907-z-1008

Obowiązkowe zdjęcie z chrząszczem.

2016-greenvelo-908-z-1008

I jeszcze z dwoma.

2016-greenvelo-910-z-1008

A potem boczną i prostą do znudzenia drogą dobijamy do krajówki, jedynego od naszej strony wjazdu do Zamościa. A na krajówce, jak to na krajówce, może ruch nie był olbrzymi, ale jazda poboczem nie należy do najprzyjemniejszych. Zostawiamy graty w hostelu na obrzeżach starego miasta i jedziemy na wieczorne zwiedzanie.

2016-greenvelo-912-z-1008

2016-greenvelo-913-z-1008

Ratusz.

2016-greenvelo-916-z-1008

2016-greenvelo-917-z-1008

2016-greenvelo-918-z-1008

Stare Miasto jest w całości wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

2016-greenvelo-919-z-1008

Ormiańska kolacja.

2016-greenvelo-920-z-1008

Bakłażany.

2016-greenvelo-922-z-1008

Zamość, perła renesansu, miasto arkad.

2016-greenvelo-925-z-1008

Za dnia wygląda równie pięknie, nic dziwnego, że był także nazywany Padwą północy.

2016-greenvelo-928-z-1008

2016-greenvelo-929-z-1008

Przedpołudniowe zwiedzanie, wieża widokowa.

2016-greenvelo-930-z-1008

2016-greenvelo-931-z-1008

Hmm, zrobienie samojebki lustrzanką, to wcale nie taka łatwa sprawa 🙂

2016-greenvelo-933-z-1008

Wnętrze kościoła pw. Zmartwychwstania Pańskiego i Świętego Tomasz Apostoła.

2016-greenvelo-934-z-1008

2016-greenvelo-935-z-1008

2016-greenvelo-936-z-1008

Kolejna wizyta, to Cmentarz Wojenny Rotunda.

2016-greenvelo-940-z-1008

Smutna lekcja historii.

2016-greenvelo-941-z-1008

2016-greenvelo-943-z-1008

Z miasta w celu ominięcia złej krajówki wyjeżdżamy pociągiem do Zawady (jedziemy całe dwie stacje, z czego jedna jest jeszcze w mieście, za jakieś ponad dwadzieścia kilka złociszy) i dalej na rowerach w kierunku powrotu na szlak.

2016-greenvelo-945-z-1008

Ostatni wiatrak roztocza, to także miejsce w którym jest muzeum i restauracja gdzie można zjeść pyszny obiadek, a także kupić tłoczony przez nich olej. Budynek Muzeum.

2016-greenvelo-946-z-1008

Placki ziemniaczane w takiej oto odmianie.

2016-greenvelo-947-z-1008

Przede wszystkim polecamy zwiedzić wiatrak, w którym mieści się sporo rzeczy z epoki, dzięki czemu zachował on swój klimat.

2016-greenvelo-950-z-1008

2016-greenvelo-951-z-1008

2016-greenvelo-952-z-1008

2016-greenvelo-955-z-1008

2016-greenvelo-956-z-1008

W Muzeum i jeszcze jednym mniejszym budynku są przede wszystkim egzotyczne kamienie i ryby.

2016-greenvelo-958-z-1008

2016-greenvelo-959-z-1008

2016-greenvelo-961-z-1008

Gdy dojeżdżamy do jeziora Wieprz, nie wiedzieć dlaczego szlak prowadzi piaszczystą i pylistą drogą.

2016-greenvelo-964-z-1008

Otrzepujemy się z pyłu, szybki rzut oka na mapę, zawracamy i jedziemy równie nie uczęszczanym asfaltem aby po jakimś czasie wrócić na szlak gdzie czekają na nas widoki na stada ptactwa. Do dzisiaj nie wiemy dlaczego szlak prowadził przez piachy jak obok była dobra droga…

2016-greenvelo-966-z-1008

Gdzieś w połowie jeziora znajduje się miejsce do odpoczynku, z wieżą widokową i eleganckim miejscem do nocowania. Kto wie, może następnym razem 🙂

2016-greenvelo-969-z-1008

Maliny kupione od ludzi, którzy dopiero co je zebrali smakują wybornie.

2016-greenvelo-971-z-1008

Na końcu jeziora spotykamy dwoje rowerzystów z Warszawy, pytamy o trasę i mówią że straszne górki przed nami… hmm, a według nas dość płasko z lekkimi pagórkami, ciekawe czy chłopaki jadą na Pogórze Dynowskie? 🙂

2016-greenvelo-972-z-1008

Tarnogóra, zajeżdżamy w poszukiwaniu sklepu. Wieś opanowały wracające z pastwiska krowy.

2016-greenvelo-973-z-1008

Pomiędzy Romanowem a Dworzyskami szlak schodzi z mało uczęszczanego przez samochody asfaltu na polna drogę, robiąc jakąś niepotrzebna pętlę przez wzgórza. Znamy to miejsce z relacji naszych znajomych, ale jedziemy tędy w poszukiwaniu noclegu, myśleliśmy że będzie łatwo, ale nie było.

2016-greenvelo-974-z-1008

2016-greenvelo-975-z-1008

W końcu na skraju jakiegoś pola, pomiędzy krzakami gdzie już nic nie rośnie rozbijamy namiot.

2016-greenvelo-978-z-1008

2016-greenvelo-981-z-1008

Taką szutrówką wjeżdżamy do miejscowości Krasnystaw.

2016-greenvelo-982-z-1008

Widok na kościół pw. św. Franciszka Ksawerego.

2016-greenvelo-983-z-1008

2016-greenvelo-984-z-1008

Bardzo okazale wygląda główny plac, który jest otoczony zabytkowymi kamienicami.

2016-greenvelo-985-z-1008

2016-greenvelo-986-z-1008

2016-greenvelo-987-z-1008

2016-greenvelo-988-z-1008

Mieliśmy jechać do Chełma, w którym już kiedyś byliśmy, więc zmieniamy plany i ciśniemy na pociąg do Trawników skąd udajemy się do Lublina. Zwiedzimy miasto jeszcze za dnia i poszukamy noclegu u Wandy znajomych.

2016-greenvelo-991-z-1008

2016-greenvelo-992-z-1008

Zwiedzanie zaczęliśmy od obiadu w niezawodnym Zielonym Talerzyku 🙂

2016-greenvelo-994-z-1008

2016-greenvelo-995-z-1008

A potem przyszedł czas na imponującą starówkę.

2016-greenvelo-996-z-1008

2016-greenvelo-997-z-1008

W międzyczasie spotykamy Wandy znajomych, którzy lokują nas u siebie.

2016-greenvelo-998-z-1008

A następnie po tych śladach trafiamy na rynek.

2016-greenvelo-1000-z-1008

Gdzie w najlepsze odbywa się impreza plenerowa Cydru Lubelskiego.

2016-greenvelo-1001-z-1008

No więc tak, najpierw degustacja, a potem bierzemy udział w grze, wykonujemy różnego rodzaju zadania i zgarniamy po dwie dodatkowe buteleczki na drogę do domu 🙂

2016-greenvelo-1002-z-1008

A przy okazji zwiedzamy stare miasto. Mieliśmy szczęście trafić na tą grę bo zdecydowanie łatwiej zwiedzało się miasto podążając za trawiastymi kwadracikami.

2016-greenvelo-1004-z-1008

Jednym z punktów była wieża widokowa na którą pewnie by nam się nie chciało wdrapywać, a okazało się że warto. Do tego schodząc było śmieszne mijać tych wszystkich biegnących po schodach ludzi.

2016-greenvelo-1007-z-1008

I to już chyba koniec. Rano, albo raczej w środku nocy mamy pociąg do domu.

 

Krótko podsumowując, odcinek Green Velo  od Konskich do Krasnegostawu jest warty przejechania rowerem, pokazuje nam zupełnie inne oblicze naszego kraju, z mnóstwem atrakcji po drodze. Co do jakości infrastruktury i rozwiązań rowerowych wypowiadać się tu nie będziemy, bo można by napisać dwie oddzielne książki na ten temat. Jedną na plus, a drugą na minus. Na szczęście infrastruktury rowerowej było tak mało, że mocno nam się nie naprzykrzyła, a i dobrej też trochę było. W każdym bądź razie nasze wrażenia będą jak najbardziej pozytywne 🙂

Komentarze

komentarzy