Z Przemyśla przez GreenVelo na skraj Podkarpacia.

Wróciwszy ze Lwowa, po dwudniowym rozbracie z rowerami i chodzeniu na piechotę, z miłą chęcią wsiadamy na rowery i jedziemy dalej. Pogórze zostawiamy za plecami, więc teraz będzie już tylko łatwiej. Rano jeszcze odwiedzamy niesamowitą „Domową Piekarnię” na rynku, w której na każdy dzień obowiązuje inne menu. Patrząc na wypieki i sposób ich przyrządzania (bo jesteśmy de facto w kuchni) chciałoby się kupić niemal wszystko. Przysmaki zjadamy już daleko za Przemyślem i żałujemy, że kupiliśmy tak mało…. Jeszcze po powrocie  czytamy o właścicielce w „Miasto Archipelag” Springera i znowu burczy nam w brzuchach.

2016-greenvelo-662-z-1008

Przez kładkę przejeżdżamy na drugą stronę Sanu.

2016-greenvelo-664-z-1008

2016-greenvelo-665-z-1008

Ostatnie spojrzenie na Przemyśl.

2016-greenvelo-666-z-1008

Na GreenVelo znudziło mi się wożenie mojego fotograficznego dobytku na plecach i wylądował na rowerze.

2016-greenvelo-667-z-1008

2016-greenvelo-669-z-1008

Pierwsza atrakcja tego dnia była niemal za rogiem, Arboretum w Bolestraszycach.

2016-greenvelo-671-z-1008

Na zwiedzaniu spędziliśmy ponad dwie godziny, a pewnie można by i cały dzień.

2016-greenvelo-672-z-1008

2016-greenvelo-675-z-1008

2016-greenvelo-677-z-1008

Pomosty, kładki, piękne aleje, rzeźby z wikliny.

2016-greenvelo-678-z-1008

Idealne miejsce na wspólne zdjęcie.

2016-greenvelo-681-z-1008

Był też pałacyk.

2016-greenvelo-685-z-1008

Arboretum to także miejsce, w którym swoje prace wystawiają artyści.

2016-greenvelo-686-z-1008

Na drugie śniadanie chlebek z piekarni 🙂

2016-greenvelo-692-z-1008

2016-greenvelo-693-z-1008

A tuż obok był Fort XIII San Rideau.

2016-greenvelo-695-z-1008

2016-greenvelo-696-z-1008

2016-greenvelo-697-z-1008

Kolejna przeprawa przez San w miejscowości Niziny.

2016-greenvelo-698-z-1008

Na tę kładkę żadne auto się nie wciśnie.

2016-greenvelo-703-z-1008

Zaraz za nią byłoby dobre miejsce na nocleg, gdyby nie fakt, że znajdują się tam ruiny cmentarza.

2016-greenvelo-705-z-1008

Upał doskwiera, więc trzeba jakoś nawadniać organizm.

2016-greenvelo-706-z-1008

Jadąc dalej trafiamy do Chotyńca, gdzie odnajdujemy Cerkiew Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy.

2016-greenvelo-710-z-1008

Niestety do zwiedzania tylko od zewnątrz.

2016-greenvelo-713-z-1008

A tędy szła kiedyś linia kolejowa, no u nas stare szlaki kolejowe wyglądają „nieco” lepiej 🙂 W podkarpackim jest to jedyny odcinek GreenVelo który nie jest utwardzony (ok. 1km)…

2016-greenvelo-717-z-1008

Zbaczamy trochę z trasy by zobaczyć nieczynny most kolejowy, a raczej to, co z niego zostało.

2016-greenvelo-718-z-1008

2016-greenvelo-719-z-1008

2016-greenvelo-721-z-1008

Nastał czas na obiad, znowu gotujemy 🙂 tym razem w roli głównej kurki.

2016-greenvelo-722-z-1008

2016-greenvelo-723-z-1008

I kaszotto z kurkami gotowe 🙂

2016-greenvelo-725-z-1008

2016-greenvelo-727-z-1008

W okolicy miejscowości Żmijowiska, nie zrażając się jej nazwą, pod lasem znajdujemy idealne miejsce na nocleg. Cisza, spokój i tylko jeden zabłąkany jeleń ryczał i ryczał przez prawie pół nocy.

2016-greenvelo-729-z-1008

Niemal zaraz po starcie trafiamy do Wólki Żmijowskiej, gdzie oglądamy, również tylko z zewnątrz kolejną cerkiew, Cerkiew pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny.

2016-greenvelo-732-z-1008

2016-greenvelo-733-z-1008

2016-greenvelo-734-z-1008

Kolejną atrakcją na trasie jest Sosna o pięciu pniach. tradycja mówi, że dzieciom z Pidłub objawiła się na niej Matka Boska, zachęcając je do modlitwy.

2016-greenvelo-741-z-1008

Koło niej znajdują się dwie kapliczki.

2016-greenvelo-736-z-1008

Matka Boska po wojnie objawiła się także jednemu z żołnierzy, któremu zawierzyła wybudowanie tutaj kapliczki.

2016-greenvelo-737-z-1008

Na jednym z leśnych skrzyżowań Czerwona figura – drewniany krzyż barwiony na czerwono, wzniesiony przez mieszkańców miał chronić przechodniów od złych mocy, które nawiedzały to miejsce.

2016-greenvelo-745-z-1008

2016-greenvelo-747-z-1008

Jadąc dalej, co jakiś czas napotykamy na święte miejsca przy drodze.

2016-greenvelo-748-z-1008

2016-greenvelo-749-z-1008

MOR, jest hamak, cydr i coś słodkiego, więc jest i przerwa 🙂

2016-greenvelo-751-z-1008

Radruż – zespół cerkiewno-obronny pw. św. Paraksewy, perełka architektury drewnianej na ziemi lubaczowskiej. W centralnej części znajduje się drewniana greckokatolicka cerkiew otoczona kamiennym murem, pokrytym gontowym daszkiem z bramą, dzwonnica i domem diaka.

2016-greenvelo-757-z-1008

Obok znajduje się zabytkowy cmentarz z kamiennymi nagrobkami i płytą nagrobną tatarskiej branki – Marii Dubniewiczowej.

2016-greenvelo-758-z-1008

Największe wrażenie robi na nas wnętrze cerkwi, w którym funkcjonuje muzeum.

2016-greenvelo-761-z-1008

2016-greenvelo-763-z-1008

2016-greenvelo-765-z-1008

2016-greenvelo-767-z-1008

Na obiad zawitaliśmy do Horyńca Zdroju. Z obiadu wyszły nici, bo Panie w pewnym barze chciały nam wcisnąć dwie porcje pierogów z mięsem upierając się że to soczewica. Także fiaskiem kończy się operacja uzupełnienia zapasów wody, znaczy się można było, Wanda nalegała abym wlał do butelki, ale na szczęście zanim to zrobiłem, zdążyłem wyczuć jej niepowtarzalny aromat 🙂

2016-greenvelo-769-z-1008

2016-greenvelo-770-z-1008

Dalej pojechaliśmy w kierunku miejscowości Narol.

2016-greenvelo-773-z-1008

Nieopodal nieistniejącej już wsi Stare Brusno, natrafiamy na przepiękny stary cmentarz.

2016-greenvelo-776-z-1008

Mieszkańcy Starego Brusna trudnili się głównie kamieniarstwem, więc nagrobki są nietypowe, niektóre rzeźbione.

2016-greenvelo-777-z-1008

2016-greenvelo-778-z-1008

2016-greenvelo-779-z-1008

2016-greenvelo-781-z-1008

2016-greenvelo-782-z-1008

2016-greenvelo-784-z-1008

Huta Złomy.

2016-greenvelo-787-z-1008

Po południu trafiamy do Narola, w którym nie spodziewalibyśmy się knajpki, a jednak. Wanda wchodzi pierwsza, przy barze właściciel, żartowniś, pyta się co chcemy zjeść. My, że no bez mięsa coś, jego mina mówi wszystko. Wanda pyta się czy będzie problem, a on na to, że to my mamy problem 🙂 Nad barem wisi menu, ale mówi żeby na nie nie patrzeć. Ale dodaje, że są pierogi ruskie. Ja dojrzałem jeszcze placki ziemniaczane, ale Panie, komu się chce to robić. Weźcie pierogi. No to bierzemy, po półtorej porcji. Domowe, przepyszne 🙂

2016-greenvelo-791-z-1008

2016-greenvelo-794-z-1008

Kunki, jaka szkoda, że nie po drodze 🙂

2016-greenvelo-795-z-1008

Pasy rowerowe na drodze wojewódzkiej.

2016-greenvelo-796-z-1008

Na wieczór wjeżdżamy już do województwa lubelskiego, w miejscowości Susiec witają nas Sami Swoi 🙂

2016-greenvelo-797-z-1008

Jedziemy tyko na pobliskie wzgórze zobaczyć wieżę widokową i poszukać noclegu.

2016-greenvelo-798-z-1008

2016-greenvelo-799-z-1008

Znajdujemy go na pobliskich polach.

2016-greenvelo-800-z-1008

Kolejny etap pełen ciekawych atrakcji za nami, etap który pokazuje nam jak różna jest wschodnia część naszego kraju, od tej w której na co dzień mieszkamy. Pełna zabytkowych drewnianych cerkwi i świętych figur czy przydrożnych kapliczek. Ogólnie rzecz mówiąc, trasa przez całe Podkarpacie była fantastyczna.

Komentarze

komentarzy