Z Rzeszowa do Przemyśla przez Pogórze Dynowskie.

Kolejny, trzeci etap tournee po GreenVelo przed nami. Zawitaliśmy do Rzeszowa. Plan jest taki aby zwiedzić stare miasto, przejść trasa podziemną i popołudniu ruszyć dalej, tym bardziej że od teraz będzie już pod górkę.

2016-greenvelo-382-z-1008

Niestety GreenVelo Rzeszów przechodzi okropnymi obwodnicami z których szybko uciekamy na rzekę i do centrum. To wielka szkoda, że szlak omija stare miasto i pewnie wiele osób nie wiedząc że warto będzie się męczyło na obwodnicach w kurzu spalin i huku tirów.

Rynek w Rzeszowie jest bardzo duży, z Ratuszem pośrodku i knajpkami dookoła niego. Wszystkie z ogródkami w tym samym stylu co wygląda bardzo estetycznie, aczkolwiek jakoś tak mocno przesłaniają jego zabudowę.

2016-greenvelo-384-z-1008

Ratusz.

2016-greenvelo-385-z-1008

Nawet śmietniki są tutaj dopasowane 🙂

2016-greenvelo-386-z-1008

No to zaczynamy od trasy podziemnej. Tym razem mamy fajnego przewodnika i wcale nie ziewamy 🙂

2016-greenvelo-388-z-1008

2016-greenvelo-390-z-1008

W korytarzach co jakiś czas poumieszczane są różne ekspozycje.

2016-greenvelo-392-z-1008

Czasem także całe pomieszczenia są zaadoptowane na różnego rodzaju zakłady rzemieślnicze.

2016-greenvelo-394-z-1008

2016-greenvelo-395-z-1008

2016-greenvelo-396-z-1008

Zwiedzając stare miasto na jego obrzeżach odnajdujemy Muzeum Bajek 🙂

2016-greenvelo-400-z-1008

Bolek i Lolek, Miś Kolargol i wiele, wiele innych.

2016-greenvelo-401-z-1008

Jest nawet ten z klapniętym uszkiem.

2016-greenvelo-404-z-1008

A w jednej z sal można sobie wygodnie usiąść i pooglądać stare odcinki Bolka i Lolka.

2016-greenvelo-405-z-1008

W centrum zawitaliśmy jeszcze na kładkę nad skrzyżowaniem.

2016-greenvelo-409-z-1008

Z której rozpościera się widok na ten oto Pomnik Czynu Rewolucyjnego, złośliwie przez mieszkańców nazywany wielką cipą tudzież pomnikiem waginy.

2016-greenvelo-410-z-1008

Niby rower wyprawowy, załadowany bagażami, a wszędzie daje sobie radę.

2016-greenvelo-413-z-1008

Nie wiem jak Wanda to robi, ale wszędzie znajdzie wege knajpkę z przepysznym jedzeniem 🙂

2016-greenvelo-415-z-1008

Z Rzeszowa wyjeżdżamy wzdłuż rzeki, jest plaża, są palmy 🙂

2016-greenvelo-418-z-1008

Na jednym z pierwszych podjazdów za miastem, Wanda zaczęła marudzić, że coś jej łańcuch przeskakuje. Myślałem, że pewnie jak zwykle coś wymyśla, żeby zrobić nadprogramową przerwę, ale nie tym razem. W końcu trafia nas awaria łańcucha.

2016-greenvelo-419-z-1008

Ale na takie rzeczy jesteśmy dość dobrze przygotowani, więc po kilkunastu minutach ruszamy dalej.

2016-greenvelo-420-z-1008

Zaczyna robić się coraz ciekawiej. W zasadzie to chyba najbardziej wyczekiwany przez nas odcinek na Green Velo.

2016-greenvelo-422-z-1008

2016-greenvelo-425-z-1008

Podjazdy po szutrze bywały dość strome.

2016-greenvelo-426-z-1008

Ale walczyliśmy z nimi bardzo dzielnie.

2016-greenvelo-427-z-1008

Słońce na horyzoncie coraz niżej, więc czas by się oglądnąć za jakimś miejscem do noclegu.

2016-greenvelo-430-z-1008

2016-greenvelo-431-z-1008

Może przy Muzeum Potoki?

2016-greenvelo-433-z-1008

Muzeum co prawda zamknięte, ale od pobliskich mieszkańców zdobywamy nr telefonu do właściciela, a przy okazji namiary na świeżą wodę. No to dzwonimy. Pan będzie jutro z wycieczką dzieciaków ze szkoły, a my jak najbardziej możemy się rozbić 🙂

2016-greenvelo-434-z-1008

Miejsce jest nietuzinkowe.

2016-greenvelo-437-z-1008

2016-greenvelo-439-z-1008

Rankiem Wanda wyleguje się w namiocie, a ja buszuję po okolicy z aparatem.

2016-greenvelo-443-z-1008

Pliszka górska.

2016-greenvelo-446-z-1008

I Ważka się znalazła.

2016-greenvelo-447-z-1008

Rankiem idziemy na zwiedzanie Muzeum w którym pełno jest wszystkiego, co mogłyby trafić do muzeum.

2016-greenvelo-448-z-1008

2016-greenvelo-449-z-1008

Są nawet skamieniałości znalezione w piwnicy.

2016-greenvelo-450-z-1008

W tej piwnicy.

2016-greenvelo-451-z-1008

2016-greenvelo-452-z-1008

To muzeum jest bardzo interaktywne. Rankiem wpadają do niego dzieciaki, biorą pistolety i idą bawić się na dworze 🙂

2016-greenvelo-455-z-1008

2016-greenvelo-456-z-1008

2016-greenvelo-458-z-1008

Pokój.

2016-greenvelo-460-z-1008

Jest nawet sala szkolna.

2016-greenvelo-461-z-1008

2016-greenvelo-462-z-1008

Miejsce ciekawe, a właściciel bardzo pozytywnie zwariowany, z wielkimi planami rozbudowy tego miejsca, kto wie, może go jeszcze za jakiś czas odwiedzimy i zobaczymy jak idą prace.

2016-greenvelo-463-z-1008

Takiej trasy właśnie oczekiwaliśmy 🙂

2016-greenvelo-468-z-1008

Choć niekiedy górki momentami były tak strome, że zostawało tylko iść na piechotę.

2016-greenvelo-474-z-1008

Green na Velo 🙂

2016-greenvelo-476-z-1008

2016-greenvelo-479-z-1008

W Błażowej na lodach pytamy gdzie w okolicy można dobrze zjeść i miejscowy rowerzysta kieruje nas do knajpki niedaleko Dynowa, na starej stacji Bachórz. Taka knajpa przy drodze wojewódzkiej dla kierowców, ale nie zawiedziecie się, no i miał rację, to chyba najlepsze miejsce na całej trasie, bardzo pysznie i do tego stosunkowo tanio 🙂 Co ciekawe knajpa jest w żółtym przewodniku GAULT&MILLAU…

No więc, chłodniczek.

2016-greenvelo-481-z-1008

Gołąbki ziemniaczane, coś co pierwszy raz jedliśmy i było niesamowite. Sami nie wiemy, czemu nie wzięliśmy ich na wynos, ale wiemy, że jak tylko tam wrócimy to… 🙂

2016-greenvelo-485-z-1008

Pierogi z malinami były palce lizać.

2016-greenvelo-488-z-1008

Okolica Karczmy pod Semaforem, to stara stacja kolejowa Bachórz, teraz taki mini skansen.

 

2016-greenvelo-490-z-1008

2016-greenvelo-491-z-1008

2016-greenvelo-484-z-1008

Jedziemy dalej wzdłuż Sanu, tuż za miastem idealna miejscówka na nocleg. No może troszkę za blisko miasta, może trochę za dużo ludzi, może trochę za wcześnie, więc pojedziemy dalej, pewnie będą następne takie.

2016-greenvelo-492-z-1008

Pojedziemy, ale po chwili odpoczynku 🙂

2016-greenvelo-493-z-1008

2016-greenvelo-494-z-1008

Ruiny zamku z basztami obronnymi w Dąbrówce Starzeńskiej.

2016-greenvelo-496-z-1008

2016-greenvelo-500-z-1008

Stara drewniana cerkiew.

2016-greenvelo-502-z-1008

I zupełnie nowy kościół.

2016-greenvelo-503-z-1008

Ale prawdziwą perełką była leżąca na szlaku architektury drewnianej, pochodząca z 1732 r. cerkiew greckokatolicka pw. św. Dymitra w Piątkowej.

2016-greenvelo-504-z-1008

2016-greenvelo-506-z-1008

2016-greenvelo-508-z-1008

Myśląc o noclegu mieliśmy w planach dojechać do kładki „pieszo-rowerowej” nad Sanem, w okolicy której na pewno coś znajdziemy. No więc jest kładka.

2016-greenvelo-510-z-1008

Ale nie pieszo rowerowa, tylko samochodowa, z dość dużym natężeniem jeżdżących po niej aut.

2016-greenvelo-511-z-1008

W pobliskich krzakach znaleźliśmy nocleg, a z rana wróciliśmy na MOR przy kładce w celu zjedzenia śniadania i obserwacji, co jeszcze będzie w stanie tą kładka przejechać, no więc traktor też daje radę.

2016-greenvelo-518-z-1008

Problem z tymi samochodami jest taki, ze nie można się swobodnie zatrzymać na środku, w celu podziwiania krajobrazu, czy też wykonania kilku zdjęć, bo zaraz chce ktoś przejechać.

2016-greenvelo-520-z-1008

2016-greenvelo-522-z-1008

2016-greenvelo-523-z-1008

Upał tego dnia jest niesamowity, a na nas czeka kilka ładnych górek do zrobienia.

2016-greenvelo-525-z-1008

2016-greenvelo-527-z-1008

Na szczycie pierwszej, największej robimy obiad, w końcu sami coś gotujemy. A że w tym temacie u nas nie ma lipy, to wygląda to tak.

2016-greenvelo-529-z-1008

Na deser będzie kukurydza.

2016-greenvelo-530-z-1008

Daniem głównym zupa pomidorowa, z prażonymi pestkami dyni.

2016-greenvelo-531-z-1008

Oczywiście na smażonej cebulce, posypanej papryką.

2016-greenvelo-532-z-1008

2016-greenvelo-533-z-1008

Finalnie wygląda to tak 🙂

2016-greenvelo-535-z-1008

2016-greenvelo-536-z-1008

2016-greenvelo-537-z-1008

Na okolicznych polach trwają wykopki.

2016-greenvelo-539-z-1008

Po zrobienia pętli przez góry, zaliczając trzy wzniesienia, zjeżdżamy spowrotem do Sanu. Cerkiew w miejscowości Krzywcza.

2016-greenvelo-541-z-1008

2016-greenvelo-542-z-1008

Znowu fajne miejsce na nocleg.

2016-greenvelo-547-z-1008

Ja się bawię aparatem, a Wanda zajmuje się odmaczaniem.

2016-greenvelo-549-z-1008

2016-greenvelo-550-z-1008

No więc ciśniemy dalej, aby jeszcze na wieczór dojechać do Przemyśla.

2016-greenvelo-551-z-1008

Kolejna kładka, tym razem szersza ale to nie nasz szlak.

2016-greenvelo-552-z-1008

Nasze GreenVelo odbija od Sanu i już niemal w linii prostej kieruje nas do Przemyśla.

2016-greenvelo-555-z-1008

2016-greenvelo-557-z-1008

2016-greenvelo-558-z-1008

Ale po drodze czekają nas jeszcze dwa podjazdy, i to dość strome.

2016-greenvelo-559-z-1008

Woda schodzi jak woda 😉

2016-greenvelo-561-z-1008

Był podjazd, to będzie i zjazd. Szczególnie ten jest niesamowity, bo rozwijam na nim prędkość 69 km/h. Współczuje tym co zaczynają trasę w Przemyślu i jadą w stronę Kielc, bo na dzień dobry mają ostro pod górę.

2016-greenvelo-563-z-1008

Wieczorem lądujemy w Przemyślu, w wieloosobowym pokoju w schronisku PTTK – jedyne wolne miejsca w całym mieście… i standardowo robimy nocne zwiedzanie miasta.

2016-greenvelo-565-z-1008

2016-greenvelo-566-z-1008

2016-greenvelo-567-z-1008

Grafik mamy dość napięty, bo nasze plany uległy modyfikacji. Rankiem zostawiamy rowery z bagażami w schronisku i jedziemy… na dwa dni do Lwowa, no bo skoro jesteśmy rzut beretem od niego, to uważamy to za oczywistą oczywistość, w końcu należą się nam także jakieś wakacje 🙂

2016-greenvelo-571-z-1008

Lwów, to niezwykłe miasto na zupełnie oddzielna historię, kto wie może kiedyś o nim opowiemy a na razie tylko widoczek z hotelowego okna 🙂

2016-greenvelo-1-z-1

Podsumowując odcinek Pogórza Dynowskiego, to odcinek dość odmienny od dwóch poprzednich. Mniej atrakcji, więcej natury, mniej asfaltu, więcej szutru, no i przede wszystkim więcej górek, co prawda nie takich jak w Hiszpanii, ale za to dość dużo, i na to liczyliśmy 🙂 plan jest taki aby tu niedługo wrócić i dorzucić na deser Bieszczady 🙂

Komentarze

komentarzy