Weekend miał być mroźny i wietrzny, mimo wszystko postanowiliśmy spędzić go na rowerach, tym razem z Wandą i Wojtkiem w towarzystwie Oli, Kuby i Pepi, do których wprosiliśmy się na działkę w Samlinie koło Golczewa.
Mając na celu raczej niedługą przejażdżkę czerwonym szlakiem wokół Golczewa, nie spieszyliśmy się ze startem.
Na początku pod wiatr przez pola w kierunku Golczewa. Oj było zimno.
Pepi.
Na niebie pojawiła się Kania Ruda szukająca obiadu.
Do Golczewa wjechaliśmy tylko na chwilkę i już z niego wyjeżdżamy by kawałek dalej ruszyć czerwonym szlakiem w kierunku lasu. Ale po zmianie pedałów, pękła tulejka w mocująca pedał do korby i wycieczka się skończyła. Wziąłem Alaskę do roweru aby nieco korzystać z jej energii i pedałując jedną nogą wróciłem z resztą ekipy na działkę.
To była piękna wycieczka 🙂 wieczorem mieliśmy zrobić ognisko, ale przy tym wietrze i dość otwartym terenie było to raczej niemożliwe, a na pewno nie byłoby przyjemne.
Ola, Pepi i Kuba.
Nasz domek, temperatura tylko kilka stopni większa od tej na zewnątrz, ale w środku przynajmniej nie wiało 🙂
Drugiego dnia pożyczam od Kuby holendra (oryginalny Holland Look) i jedziemy na naszą wycieczkę, dzisiaj już tak nie wieje.
Dziewczyny jak zwykle z przodu.
Jadąc w kierunku Sosnowic odwiedzamy Cmentarz Jeńców Wojennych.
Wycinka tędy przeszła.
I Ola także się tędy przeszła 🙂
I dalej w kierunku Rezerwatu Przyrody Golczewskie Uroczysko, przez który przechodzi nasz szlak.
Zamarznięte bagna przy jeziorze Żabie.
Kuba poczuł zew natury, a może był na jakimś potajemnym szkoleniu u Kierownika? 😉
Na jeziorze także pokrywa lodu, choć już nie taka gruba.
Dalej przebijamy się przez nieczynną linię kolejową idącą z Golczewa do Płot.
Przy bagnach po drugiej stronie torów przychodzi też czas na ognisko. Czyli na obiad 🙂
Alaska jod siedzenia przy ognisku woli zabawę.
A zabawa z nią kończy się właśnie tak.
Znacznie grzeczniejsza jest Pepi, niestety odpowiednio ustawiona w hierarchii ważności przez Alaskę.
Dzisiaj będzie zapiekana cukinia z serem pleśniowym i papryką.
Pyszności znikają bardzo szybko.
I znowu Ci Gmińscy 🙂
Jadąc dalej mijamy Dąb Władych, około 400-letni dąb szypułkowy o obwodzie 502 cm nazwany na cześć leśniczego Władysława Sałama, który zasłużył się w obronie starych dębów i buków.
Bagno nad Uniborzem, miejscówka z wiatką obserwacyjną, oraz miejscem na ognisko i zadaszonymi ławeczkami, pewnie także kiedyś na nocleg.
Ruiny wiatraka w Kłębach.
A przy głównej drodze znajduje się Młyn Kłęby.
Nie chcąc jechać główną drogą robimy skróta.
Dziewczyny pobiegły za Sarnami, ale szans aby ich dogonić to raczej nie miały.
Pałac w Gadomiu.
Teraz żółtym szlakiem w kierunku Samlina.
Jeszcze tylko przeprawa przez Niemicę.
Żuraw tędy szedł, tylko jakiś gigantyczny chyba.
Jeszcze jedno znalezisko po drodze. A może by tak zrobić ozdobę na błotnik?
Czy może lepiej jako lampka nocna? No dobra nie będziemy profanować zwłok, zostawiamy czaszkę gdzie ją znaleźliśmy i jedziemy do Samlina.
To było bardzo ciekawe 25 km, a Samlino chyba co jakiś czas będzie robić za bazę wypadową po okolicznych lasach 🙂
Najnowsze komentarze