Z Lidzbarka przez Reszel do Wilczego Szańca

Celem kolejnego etapu był Wilczy Szaniec koło Kętrzyna, no ale trzeba było  jeszcze do niego dojechać.

Nasza miejscówka na łące, gdzie byliśmy schowani za górką 🙂

Dalej znowu nasypami kolejowymi.

Jest i Green Velo, choć ono nie było celem naszej wyprawy.

U nas w województwie głównie jeździmy po lasach (bo tyle ich mamy) tam głównie na otwartej przestrzeni z mnóstwem ciekawych widoków dookoła, ze względu na dość pagórkowaty teren.

Stoczek Klasztorny, Bazylika Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na szczęście pomimo pandemii otwarta dla turystów, których jak na lekarstwo.

Znajduje się tutaj miejsce w którym więziony był Stefan Wyszyński.

Jest też specjalna sala pamięci z kartami historii poświęconymi Kardynałowi Wyszyńskiemu.

Kościół pw. Św. Krzyża w Sułowie.

Bisztynek, odrestaurowana Brama Lidzbarska.

Największą atrakcją Bisztynka, przynajmniej dla Zbyszka był Diabelski Kamień.

I znowu te krajobrazy, którym dodatkowego uroku dodawały żółte pola rzepaku..

Rynek w miejscowości Reszel, a na nim zabytkowa studnia z ujęciem wody z jeziora znajdującego się 8 km od miasta.

Zamek Biskupów Warmińskich. Niestety nie wyglądał na otwarty do zwiedzania, choć pogoda również odbierała nam na to ochotę.

Jeszcze tylko most gotycki i możemy jechać dalej w poszukiwaniu miejsca na nocleg.

Tym razem na małej polance w lesie, który chronił nas od mocno wiejącego wiatru. W nocy według prognozy miała przyjść zima, no i przyszła. A już myśleliśmy, że jedyny śnieg tej zimy przespaliśmy w domu.

W nocy mocno sypało, ale i tak większość została nad nami, na drzewach.

Klimat jak na zimowym biwaku 🙂

A chłopcy jak dzieci zaczęli bawić się śniegiem.

Po niedługim czasie wyjrzało słońce, ale super. No właśnie nie do końca super. Bo zima zaczęła szybko odchodzić, a śnieg wiszący nad nami zaczął topnieć i można powiedzieć, że mieliśmy regularny deszcz. Dobra lekcja na przyszłość 🙂

W lesie zima, a poza nim była piękna, wiosenna pogoda.

Się lepiło.

Kwitnące owocowe drzewa i śnieg dla kontrastu.

Skoro popadało, to zrobiło się mokro, a drogi nasiąknęły wody i.. wyszło błoto. Samo błoto nam nie przeszkadzało, ale na glina już tak, i to bardzo.

Lepiący się do kół śnieg, to był mały pikuś 🙂

No cóż, droga na nasypie nam się skończyła i kolejne 200-300 metrów trzeba było pokonać w takich warunkach. Niby tylko 300 metrów a łącznie z czyszczeniem rowerów zeszła nam na to ponad godzina.

Przy okazji czyszczenia rowerów był czas na wysuszenie namiotów 🙂

Zamek Krzyżacki w Kętrzynie.

Kętrzyn traktujemy jako miejsce do zrobienia zakupów na trzy dni i jedziemy na Gierłoż, do Wilczego Szańca.

Obok kasy biletowej zostawiamy rowery i idziemy na zwiedzanie. W ciągu dnia przewinęło się około 30 osób, więc jest cisza i spokój. Jedynym minusem jest brak przewodników.

Po Wilczym Szańcu prowadzą dwie trasy turystyczne.

Tutaj dokonano nieudanego zamachu na Hitlera, poniżej jego miejsce.

Sporo olbrzymich bunkrów, lecz niedostępnych dla turystów.

żeby na spokojnie obejść teren Wilczego Szańca trzeba poświęcić minimum godzinę czasu, a z przewodnikiem to pewnie i ze dwie.

No to kolejny dzień za nami, czas znowu poszukać noclegu.

Przed nami na horyzoncie jeszcze trochę bunkrów i Kanał Mazurski.

Komentarze

komentarzy