Z Pasłęka do Lidzbarka Warmińskiego

Urlop czas zacząć. Tym razem nieco nietypowo, bo na dwa tygodnie na Warmię i Mazury ruszymy ze Zbyszkiem, którego zabieramy po drodze z Krajenki i dalej jedziemy naszym  psiowozem do Pasłęka, aby zatoczyć zaplanowaną na około 700 km pętlę.

W Pasłęku porzucamy auto koło komendy Policji i ruszamy na trasę, z małą rundą po atrakcjach miasta.

Jedną z nich jest Zamek Krzyżacki.

Dalej jadąc wzdłuż rzeki Wąskiej opuszczamy miasto.

Mieliśmy zrobiony plan na wycieczkę (tracking) ale pierwsze zmiany zostały dokonany już niemal na samym początku, żeby można było przekonać się na własnej skórze, że tam już nie ma mostu.

Ach, gdyby na wjeździe do każdej miejscowości stały takie witacze.

Tabliczka z napisem most w złym stanie technicznym, to brzmiało jak zaproszenie 🙂

Tylko, że tam nie było żadnego mostu, bardziej przepust który się rozsypał.

Chwila walki, dziwna mina napotkanego tam miejscowego chłopaka i jesteśmy po drugiej stronie. Z reguły na dłuższych wyprawach unikamy takich przygód, ale Zbyszek wszystko odmienił 🙂

Droga prowadząca do kościoła pomiędzy Grądkami a Zwierzyńcem.

Czasem tak bywa, że droga która jest na mapie, w terenie się kończy.

No ale jak kończy się 250 metrów przed idealną łąką na nocleg, to chyba jest to jakiś znak.

Pałac w Markowie.

Dalej pojechaliśmy szukać Pseudomegalitycznego cmentarza Dohnów. Szukała go także ekipa w obcisłych strojach z mapa narysowaną przez miejscowego chłopaka.

Znajduje się na wzgórzu w środku lasu i robi duże wrażenie.

Lesiska Reichwalde, zabytkowy cmentarz ewangelicki z II połowy XIX w.

W pobliżu jest jeszcze jeden cmentarz, ale dużo gorzej zachowany.

Co ja robię tu??? Ile to jeszcze potrwa???

Zbyszek miał nadzieję, że to będzie taka wyprawa z czasem na hamakowanie, Wanda zresztą także 🙂

Dwór w miejscowości Bogatyńskie.

Orneta.

Dalej w kierunku Lidzbarka Warmińskiego pojechaliśmy kolejowym szlakiem.

Choć trasa nie zawsze była zgodna z przebiegiem dawnej linii kolejowej.

Był też objazd ze względu na most w złym stanie technicznym i podobno zarośniętą za nim drogę, ale zataczał spore kółko.

Więc pojechaliśmy to sprawdzić. No, chciałoby się żeby wszystkie zniszczone mosty i zarośnięte drogi tak wyglądały 🙂

Jechało się aż za dobrze, więc jeszcze tego samego dnia meldujemy się w Lidzbarku.

Kościół św Apostołów Piotra i Pawła w samym centrum miasta nad Łyną, przy której też mieści się bulwar z drogą rowerową.

Zamek Biskupów Warmińskich.

Green Velo 🙂

Na pierwszych schodach Zbyszek poległ, ale z drugimi już sobie poradził.

Zrobił się wieczór więc pojechaliśmy szukać noclegu. Mieliśmy plan any poszukać noclegu na końcu miejscowości koło starego mostu kolejowego. Ale ludzi tu było jakoś dużo, więc pojechaliśmy dalej zaplanowanym trackiem, żeby znaleźć coś po drodze.

Z dołu takie kolejowe mosty wyglądają znacznie ciekawiej.

W końcu po zmroku dzięki Zbyszkowi znaleźliśmy odpowiednią łąkę na nocleg i można było położyć się spać. Pierwszy etap za nami. Coś mi się wydaje, że to nie będzie łatwa wyprawa 🙂

Komentarze

komentarzy