W piątkowy wieczór spotykamy się z Kubą, Olą i Pepi w Golczewie, potem nocleg pod namiotem u nich w Samlinie i ruszamy na szlak po okolicach Golczewa, które już jakiś czas temu zwiedzaliśmy, ale czasem pewne miejsca trzeba sobie lepiej utrwalić 🙂
Wołowiec, przy siedzibie Koła Łowieckiego Żubr stoi taki oto cabriolet.
Jedziemy głównie po lasach, nieco błotnistych, co jakiś czas odnotowując krótkie przerwy na herbatkę.
Mijamy Rezerwat Przyrody Bór Samliński i kierujemy się na Benice.
Na wjeździe w Benicach podziwiamy Kościół parafialny pw. Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny.
Szukamy pozostałości po kapliczce rodowej von Flemming, ale w domniemanym przez nas miejscu znajduje się jedynie ten krzyż i kilka nagrobków.
A w starym pałacyku mieści się szkoła.
Na wyjeździe z Śniatowa napotykamy pozostałości starego niemieckiego cmentarza.
Jadąc na Wysoką Kamieńską przejeżdżamy przez stare lotnisko koło Śniatowa, gdzie obecnie stoi farma wiatrowa.
Krótki deszcz przeczekujemy robiąc obiad pod tarpem.
Mijamy Wysoką Kamieńską i jedziemy do Rokity.
Przy Rokicie napotykamy na kapliczkę św. Floriana patrona strażaków poświęconą pamięci Zbyszka Piorunowskiego.
Dalej starym nasypem kolejowym jedziemy do Świętoszewka.
Most na Wołczenicy.
Młyn holenderski w Czarnogłowach.
Pod wieczór znajdujemy odpowiednie miejsce na nocleg przy j. Czarnogłowe Duże i zaczynamy wielkie gotowanie.
Dal z czarnej soczewicy, na patelni Kuba podpieka sobie bułki z serem, później wjadą smażone z patelni ziemniaczki, a na koniec w kociołku nagotujemy wiśniowo-jabłkowego kompotu 🙂
Kuby zabawy z ogniem, ale Ola to już nie chciał napisać.
Nasz obóz w porannym świetle słońca.
Ranek jak i noc był dość chłodny, jedynie jakieś 4 stopnie na plusie.
Niespożyta energia piesków nie pozwalała im na nudę.
W końcu zebraliśmy się i ruszyliśmy do Samlina.
Jak już wjechaliśmy na drogę do Buku to sobie przypomniałem, że ostatnio grzęźliśmy tu w niezłym błocie. Tym razem było całkiem przyzwoicie.
Pałac w Buku.
Jadąc do Samlina trzymaliśmy się szlaków pieszych, najpierw zielonego, a później czerwonego, ale nie kurczowo, bo nie zawsze było to możliwe.
Miejsce odpoczynkowe Bagno pod Uniborzem.
Dalej idąc czerwonym szlakiem przedzieramy się przez nieczynną linię kolejową łączącą kiedyś Golczewo z Płotami.
Jezioro Żabie.
W końcu wracamy do Samlina, jeszcze tylko obiad w Herbowej w Golczewie i wracamy do domu. Niby weekend spędzony na wycieczce wkoło komina (Golczewa) a i tak można było zobaczyć kilka nowych miejsc 🙂
Najnowsze komentarze