Gdzieś pomiędzy Reskiem a Łobzem

Kolejny weekend poza domem. Tym razem kierunek Resko, gdzie zostawiamy auta i już mocno po zmroku jedziemy nad miejsce odpoczynkowe nad Regą, gdzie kiedyś odbyliśmy nasz pierwszy zimowy nocleg z Alaską 🙂

Rankiem wracamy do Reska, gdzie dołączy do nas Ola z Pepi.

Weekend nie zapowiadał się zbyt ładnie, a tymczasem ranek nas pięknie zaskoczył.

Zgarniamy Olę z Pepi i jadąc dalej w kierunku Łobza będziemy trzymać się niebieskiego szlaku pieszego.

Czasem spotykamy ładnie zachowane poniemieckie cmentarze ewangelickie, a czasem tylko marne pozostałości.

Nasz niebieski szlak w okolicach Sosnówka w końcu zbacza z normalnych dróg, na te nieco bardziej zapomniane w lesie.

Jedziemy wzdłuż Bagna Sosnówko i rzeki Jasienicy.

No ale rzekę trzeba było w pewnym miejscu przekroczyć, no bo chyba lepiej rzekę niż bagno. Był taki niby mostek, choć bardziej zapora wodna, który idealnie nadawał się dla psów, a nie dla ludzi z objuczonymi bagażami rowerami..

Na pierwszy ogień poszedł Grelus, który wymyślił sobie że przejdzie po tej belce trzymając się roweru. Plan ogólnie był dobry, często realizowany, tylko tym razem nie zakładał, że rower ugrzęźnie w mule 🙂

Więc do pomocy ruszyła Ola.

Ale to nie było łatwe zadanie, tym bardziej że woda w strumieniu nie była zbyt ciepła.

No to przyszedł czas odłożyć aparat i pomóc nieboraczkom 🙂 Potem szybciutko przerzuciliśmy kolejne rowery i można było jechać dalej.

Pomnik w starym parku pałacowym koło Starogardu.

Kawałek dalej ruiny pałacu.

Nieco lepiej zachowały się wciąż w części zamieszkane budynki przypałacowe.

Dalej niebieskim szlakiem w kierunku Bełcznej.

Kiedyś byliśmy tu na Spiskowcach Rozkoszy.

Po minięciu Bełcznej, jadąc niebieskim szlakiem w kierunku Poradza, odbijamy nad Regę w poszukiwaniu noclegu.

No cóż, ognisko, wielkie gotowanie i spać.

Rankiem mogliśmy wrócić do szlaku normalną drogą, ale byłoby za łatwo 😉

Za to szybko można było się rozgrzać i ściągnąć z siebie zbyt dużą ilość niepotrzebnych ciuchów.

Przed Małą Elektrownią Wodną Prusinowo wracamy na niebieski szlak, który według oznakowania przechodzi przez nią. Z jednej strony zwykła brama którą wystarczy otworzyć, a z drugiej automatyczna na prąd. Nie wiem jak to jest tutaj ogarnięte, że trzeba się prosić, by ktoś z wielką łaską otworzył bramę na szlaku pieszym.

Dwór z II poł. XIX w. w Dalnie.

Dalej wzdłuż Regi do dobrze nam znanego miejsca, w którym kiedyś nocowaliśmy podczas spływu kajakowego.

Pierwszy mostek był w bardzo dobrym stanie, kolejny już nie.

Dalej żółtym szlakiem. Czas zacząć wracać do Reska.

Przed Zachełmiem przejeżdżamy przez stary park dworski, w którym można spotkać drzewa pomnikowe jak np.: Lipa Elizabeth.

Nieco dalej na żółtym szlaku czekał na nas pięknie zachowany dwór w Strzemielach.

W okolicach Karnic porzucamy żółty szlak i kierujemy się prosto na Resko.

Jeszcze jeden dwór, tym razem w Lubieniu Górnym.

Po zmroku docieramy do Reska, jeszcze tylko długo wyczekiwany obiad na parkingu przez restauracją Mozaika i potem już tylko powrót autem do domu.

Komentarze

komentarzy