Oto i on – Chrupek 😉
Stary, dość wysłużony, w zasadzie niewielkich rozmiarów jak na kampera ale z mnóstwem miejsca w środku. Poza lekko przeciekającym dachem i nie działającym ogrzewaniem był bez wad 🙂
Wygodny do spania i do posiedzenia w środku podczas długich wieczorów z książką w ręku. Owszem czytać można przy ognisku, ale w Niemczech palenie ognisk jest raczej skomplikowane. Chcieliśmy spróbować czegoś innego, czego do tej pory jeszcze nie robiliśmy. Spisał się bardzo dobrze, pomimo niewielkiego użytkowania nie zawiódł nas na trasie, a prowadzi się go bardzo łatwo i przyjemnie.
Rankiem wystarczy zrobić śniadanie i można ruszać w trasę, bez pakowania namiotu i tym podobnych czynności. Zaoszczędzony czas można na przykład przespać 😉
Z parkingu ruszamy od razu na szlak, który mamy pod nosem.
Dzisiejszy dzień zapowiada się nieźle pod kątem pogody i ukształtowania terenu.
Po zachodniej stronie jeziora wiedzie Panoramaweg, z którego oczywiście postanowiliśmy skorzystać.
Co jakiś czas można było podziwiać Schmutzelsee.
Niemal cały czas z górki i pod górkę.
Główny szlak oznaczony jest czerwoną kropką i jest bardzo dobrze oznakowany w terenie.
Na chwilę go opuściliśmy, aby zaliczyć ostatni kawałek Panoramaweg.
Znowu spacerek pod górkę.
Korba jak widać w formie. Te wszystkie podejścia nie robią na niej żadnego wrażenia, bo cały czas gania nas do rzucania kijka.
Hmmm, a taki znak to chyba jakaś nowość, widać mieszkańcom pobliskiego domu znudziło się oglądanie gołego tyłka wystawionego za potrzebą.
Kierunek Buckow.
Przed miejscowością schodzimy jeszcze do jeziora, aby w słoneczku zjeść drugie śniadanie. Przygotowane uprzednio kanapki po krótkiej chwili zamieniają się w gorące, pyszne tosty. Szczególnie w tak chłodne dni ma to duże znaczenie 🙂
Schlosspark Buckow.
W pobliżu Schlossbrucke widać ładne bystrza i wassertretstelle – miejsce gdzie można pochodzić po wodzie.
Pięknie zachowane koło młyńskie.
Wracamy do lasu.
Miał być punkt widokowy, ale drzewa zasłoniły widok 😉
Kolejna atrakcja czyli Gummiweg, drewniana kładka wiodąca przez podmokłe tereny wzdłuż Buckowsee. Stan raczej kiepski, ale widać że jest w trakcie odnawiania, więc o niej nie zapomniano.
Po drodze kilka fajnych miejsc z widokiem na miejscowość.
Dary epoki lodowcowej. Na znajdujących się tabliczkach można dowiedzieć się skąd przypuszczalnie tutaj dotarły.
A koło dworca można spotkać taki oto zabytek.
Kolejne miejsce tzw. Wassertretstelle. Coś dużo ich tutaj. No dobra zgłębiamy wiedze o co tu chodzi, a chodzi o metodę Kneippa, polegającą na stąpaniu po wodzie jak bocian. Nie musisz morsować zanurzając się cały w wodzie, aby pobudzić krążenie krwi w organizmie i wzmocnić układ odpornościowy. A przy okazji masz czyste stopy, co po całodziennym chodzeniu jest dodatkową motywacją.
No to spróbowaliśmy i tak nam się spodobało że próbowaliśmy codziennie aż do końca wyjazdu 🙂
Wracamy do Chrupka. Czas zrobić obiad i nieco nagrzać palnikiem kuchenki w samochodzie. Jedyny problem był taki, że kuchenka była na wysokości około metra, więc powietrze nieco powyżej jej ładnie się ogrzewało, szczególnie miejsce pod dachem w którym spaliśmy, ale powietrze poniżej palnika raczej było bliskie temperatury panującej na zewnątrz. No ale wiedzieliśmy, że tak będzie więc byliśmy na to mentalnie przygotowani.
Co by dużo nie mówić, to i tak było cieplej niż w namiocie 🙂 Podoba nam się takie podróżowanie, szczególnie podczas pieszych wycieczek, kiedy nie musisz dźwigać całego bagażu na plecach, a także zwijać i rozstawiać codziennie namiotu.
Najnowsze komentarze