Przez górki wokół dwóch Tarnowsee i okoliczne młyny

Ostatni dzień w Markische Schweiz.

Znowu po górkach i znowu dookoła jeziora, a w zasadzie to nawet pomiędzy dwoma Tarnowsee, dużym i małym.

Pałac w Tarnow.

Szlakiem NT poszliśmy do Grosser Stein.

Las znowu wydawał się być zdziczały, ale za to jaki piękny.

Nasza modelka.

Punkt widokowy koło Grosser Stein.

Jest i kamień, choć nie wydaje się być aż tak wielki.

Kawałek dalej, jedną z bocznych ścieżek schodzimy do jeziora Kleiner Tarnowsee, przy którym dwa dni wcześniej przeprawialiśmy się przez bagna.

Tym razem przechodzimy ścieżką dookoła.

Echostein. Fakt jest taki, że jak Korba zaszczekała raz, to słychać było jakby darła się przez kilka sekund. Niezłe miejsce.

Bagna, to stały element krajobrazu. Dużo ich tutaj dookoła.

Koło jeziora wchodzimy na znajomy nam szlak z czerwoną kropką.

Ktoś miał gest, ale prezentów nie zostawił 🙂

Dalej idziemy wzdłuż rzeczki Stobber.

Przyszedł czas na moczenie stóp metodą Kneippa. Wanda przy okazji umoczyła też jednego buta, który wypadł jej z ręki. Na szczęście do końca pierwszej pętli został tylko kilometr.

Po zmianie obuwia i skarpetek idziemy dalej, kierunek Pitzhagener Muhle.

Idziemy ścieżką edukacyjną, można się dowiedzieć ile trzeba maszerować aby spalić kiełbaskę, piwo czy lampę wina.

Korba dobrał kija do wielkości swojego ego, albo po prostu przyspiesza spalanie.

Kierunek Eichendorfer Muhle.

No i jesteśmy na miejscu.

Ten sam budynek od drugiej strony.

Potem już tylko spokojnie szlakiem wróciliśmy do Chrupka i teleportowaliśmy się kilkadziesiąt kilometrów dalej do NSG Schlaubetal niedaleko miejscowości Mullrose. Czas poznać nowe tereny.

Komentarze

komentarzy