W okolicach Bytowa

To była wycieczka z cyklu jedziemy tam gdzie nie pada. Prognoza na ten weekend nie była optymistyczna, ale plan został zrealizowany.

Ze Zbyszkiem ruszamy z parkingu leśnego, gdzie zrobiliśmy sobie obóz.

Generalnie chcieliśmy powłóczyć się po lesie i może wypatrzeć jakąś zwierzynę. No i udało się 🙂

Prywatne było tylko jezioro, więc skorzystaliśmy z miejsca do odpoczynku aby się nieco posilić i pobujać.

Bytowo. Pałac niby w remoncie, ale tylko niby, bo od dłuższego czasu poza nową warstwą mchu nic się nie zmieniło.

Jak trafialiśmy na drogi po ścince robiło się ambitnie.

Bagna i cmentarzyki, zawsze muszą być.

W niedzielę prognoza była jeszcze mniej optymistyczna, no ale przecież coś trzeba robić 🙂

Bagna. Bagna zawsze są dobrym kierunkiem 🙂

No ale żeby fata prowadzić pod górę? No ale jak się ma kiepskie opony to bywa i tak.

I znowu były jelenie, tym razem przeskoczyły nam przez drogę.

Jak trafisz na bagna, to najlepsze co możesz zrobić, to zrobić skrót zamiast je omijać 🙂

A jak już bagna otaczają Cię niemal z każdej strony, to wysyłasz ekspedycję pieszą w poszukiwaniu przejścia.

Po kolejnej wygranej misji docierasz jednak do momentu, że w końcu musisz wracać, bo dalej się już nie da, a i tak straciłeś już na skróty zbyt wiele czasu 🙂

To był dobry trip!

Komentarze

komentarzy