W końcu udało się znowu spotkać z niesamowitymi dziewczynami z czasów naszych studiów w Poznaniu, znaczy się z naszymi kochanymi świadkowymi!!! Nie dość że się spotkaliśmy, to jeszcze zrobiliśmy małą przejażdżkę rowerową w okolicach Zbąszynia, no i wysłuchać relacji z wyprawy Kasi i Mirka po GreenVelo, można było przekonać się o tym jak Kasia połknęła rowerowego bakcyla 🙂 no ale że nie przyjechaliśmy tam tylko piknikować, w końcu ruszyliśmy w kierunku Chlastawy…
tam z zewnątrz zobaczyliśmy bardzo ładny zabytkowy drewniany kościółek…
no i w pobliskiej restauracji zjedliśmy obiad, bo choć wyjechaliśmy autem z samego rana, to na miejsce ze względu na wypadek na S3 dotarliśmy z lekko dwugodzinnym opóźnieniem… następny kościół w Kosieczynie, kolejny drewniany, zabytkowy, chociaż z zewnątrz wydawał się taki zwykły…
ale za to wewnątrz był niesamowity, Mirek poszedł do pobliskiej plebani po księdza i mogliśmy zobaczyć go od środka, a to prawdziwa perełka… jeden z najstarszych, o ile nie najstarszy drewniany kościół w Europie, bo z XV w.
mieliśmy okazję wysłuchać ciekawej jego historii, o tym jak go podczas komunizmu pokryto boazerią, jak ją zrywano podczas remontu, czy jak niektóre jego elementy trafiły z kościoła w Chlastawie…
po zwiedzaniu ruszyliśmy dalej w kierunku Nowej Wsi Zbąskiej…
humory jak widać dopisywały 🙂
w międzyczasie był też mały śliwkowy popas…
i żeby było jasne, to nie my wymyśliliśmy trasę 😉
cała Jola 🙂
Kuźnia w Nądni…
przy jeziorze Błędno znajduje się bardzo mocno uczęszczana przez rowerzystów droga rowerowa, na której tego dnia były spore tłumy.
Czyżby projektant był artystą?
Zbąszyń…
i pamiątkowe zdjęcie na koniec…
To było niezwykle miłe spotkanie po latach, następne mam nadzieję że w jeszcze szerszym gronie w okolicach października, no i rzecz jasna znowu na rowerach 🙂
Najnowsze komentarze