Ostatni etap podróży przed nami. Kierunek Brześć, skąd pociągiem wrócimy do domu. Tymczasem jadąc do Brześcia staramy się unikać głównych dróg, bo im bliżej miasta tym więcej cywilizacji i samochodów.
Wieża w miejscowości Kamieniec.
Oooo, nasze igrzyska na które nie dotarliśmy 😉
W wieży na każdym piętrze znajduje się wystawa związana z historią Kamieńca jak i samej wieży.
Dla leniwych jest także miniaturka wieży.
Trochę czasu nam zeszło na objechanie Kamieńca. A ile lodów 😉
Zimny kwas chlebowy, to jedna z najlepszych wizytówek Białorusi.
Gdzieś w jednym z ogródków.
Tylko pomniki i kościoły 🙂
Ale jest też reklama sadu.
Nocleg standardowo na łące przy rzece.
Niegdyś kościół katolicki.
Ostatnia kładka i jesteśmy w Brześciu.
Miasto niezwykłe, nieduże, bardzo ładne, niczym nie różniące się od tych na zachodzie Europy, niezwykle kontrastujące z terenami po których się poruszaliśmy przez ostatni tydzień.
Dworzec kolejowy.
Pomnik Adama Mickiewicza na głównej alei spacerowej miasta.
Deptak.
Dokonując renowacji nie zapomniano o historii miasta.
Na deptaku są jeszcze latarnie gazowe, które są codziennie odpalane, niestety nie udało nam się tego momentu zobaczyć, bo się gdzieś z Panem rozminęliśmy.
A na alei spacerowej jest mnóstwo latarni, wyglądających jak pomniki.
Wanda koniecznie chciała odwiedzić muzeum kolejnictwa, gdzie można zobaczyć kilkadziesiąt starych lokomotyw.
Tutaj pomniki są ogromne i do tego wielkie przestrzenie.
Stare mury.
W środku muzea także wyglądają imponująco.
Ostatnie pamiątkowe zdjęcie na deptaku i jedziemy na dworzec.
Brześć zobaczyć trzeba koniecznie, ale trzeba mieć na to też dużo czasu, bo na tej stosunkowo niewielkiej przestrzeni atrakcji jest cała masa.
Warto też zobaczyć Białoruskie wsie, zobaczyć jak kiedyś wyglądało życie na naszych polskich.
Najnowsze komentarze