Śladem „białych miast” do Olvery.

Białe miasta, to grupa miasteczek w Andaluzji, których nazwa pochodzi od białych fasad domów pomalowanych wapnem, leżących głównie na terenie gór Sierra de Grazalema. My, po zwiedzeniu Camino del Rey ruszamy w kierunku Rondy, choć jak to często bywa, wcale nie najkrótsza drogą.

2016-hiszpania-1-z-41

Siesta, upał był straszny, więc zjeżdżamy z drogi udając się na punkt widokowy, by zrobić sobie godzinną przerwę.

2016-hiszpania-2-z-41

Wanda po przebudzeniu 🙂

2016-hiszpania-3-z-41

2016-hiszpania-4-z-41

Ale było warto 🙂

2016-hiszpania-5-z-41

Nasza nie najkrótsza trasa trasa cały czas wije się wśród gór.

2016-hiszpania-6-z-41

2016-hiszpania-7-z-41

Ronda, miasto z wybitnie obronnym położeniu na skraju wąwozu i w dodatku niesamowicie urocze, pełne wąskich, stromych uliczek i małych, oczywiście bielonych domów.

2016-hiszpania-8-z-41

No i sklepów dla turystów, ale jak się okazało 50 wzorów wachlarzy do wyboru, to i tak zbyt mało do podjęcia decyzji o zakupie 🙂

2016-hiszpania-9-z-41

2016-hiszpania-10-z-41

2016-hiszpania-11-z-41

Po krótkim objeździe miasta i pysznym obiedzie udajemy się dalej, ale zamiast trzymać się góry, robimy sobie dodatkowy zjazd i podjazd 🙂

2016-hiszpania-12-z-41

Może na zdjęciu wygląda niepozornie, ale dostanie się na szczyt tej drogi zajęło nam ponad godzinę czasu.

2016-hiszpania-13-z-41

2016-hiszpania-14-z-41

I wcale nie tylko dlatego, że zatrzymał mnie koń, który chciał zeżreć mi sakwę.

2016-hiszpania-15-z-41

Jadąc dalej postanowiliśmy już trzymać się asfaltu, przynajmniej taki był plan, no do czasu gdy okazało się, że nasz tracking prowadzi dokładnie na wprost przez tą górę, co jak już wiemy z doświadczeń dzisiejszego dnia oznaczałoby pchanie roweru po kamienistej drodze.

2016-hiszpania-16-z-41

No to zmieniamy plany i jedziemy ją objechać nadkładając około 20 km, ale Wanda znowu zmienia plany, no bo tutaj jest taka fajna droga na skróty, wzdłuż torów kolejowych, więc może by tak 🙂

2016-hiszpania-17-z-41

Wzdłuż była tylko przez chwilę, a potem lekko odbiła, no cóż widocznie przedarcie się przez tą górę było nam jednak pisane 🙂

2016-hiszpania-18-z-41

Tyko czemu single trackiem?

2016-hiszpania-19-z-41

Nie było lekko, ale co nas nie zabije to nas wzmocni 🙂

2016-hiszpania-20-z-41

A już na pewno wzmocnił nas taki posiłek na szczycie 🙂

2016-hiszpania-21-z-41

Podany przez osobistego kelnera 😉

2016-hiszpania-22-z-41

W tle minięte bokiem Benaojan.

2016-hiszpania-23-z-41

Cmentarz w Montejaque, który odwiedziliśmy w celu nabrania wody do mycia.

2016-hiszpania-24-z-41

Po jej uzupełnieniu szukamy miejsca na kolejny nocleg.

2016-hiszpania-25-z-41

2016-hiszpania-26-z-41

Chyba lepiej być nie mogło 🙂

2016-hiszpania-27-z-41

Jednak dla bezpieczeństwa i własnej wygody rozbijamy się na trawie.

2016-hiszpania-28-z-41

Jakby ktoś pytał dlaczego jeździmy po górach, to odpowiedź jest banalnie prosta, właśnie dlatego 🙂

2016-hiszpania-29-z-41

Po drodze do Setenil de las Bodegas robimy jeszcze jeden skrót, czytaj zaliczymy jeszcze jedną górkę.

2016-hiszpania-30-z-41

Następnie możemy delektować się pięknem kolejnego białego miasteczka, którego cześć jest w dodatku wykuta w skałach.

2016-hiszpania-31-z-41

2016-hiszpania-32-z-41

Hiszpański izotonik, ale jakoś nie przypadł nam do gustu 🙂

2016-hiszpania-33-z-41

O oczywiście obowiązkowy tapas, te wręcz przeciwnie pobudziły nasz apetyt 🙂

2016-hiszpania-34-z-41

Uliczki w Setenil de las Bodegas są przeważnie jednokierunkowe i bardzo wąskie, o chodnikach można pomarzyć, ale miasto ma w sobie to coś, ten niesamowity klimat.

2016-hiszpania-35-z-41

2016-hiszpania-37-z-41

A tak wygląda z oddali.

2016-hiszpania-38-z-41

My tymczasem docieramy do kolejnego celu, którym jest Olvera 🙂

2016-hiszpania-39-z-41

Nie ze względu na to że to kolejne białe miasto, ani z faktu ilości zabytków, choć te również doceniamy.

2016-hiszpania-40-z-41

Iglesia de Nuestra Senora de la Encarnacion.

2016-hiszpania-41-z-41

Ale ze względu na to, że u podnóża tej miejscowości zaczyna się szlak rowerowy po starej linii kolejowej, pierwszy z trzech na naszej drodze 🙂

Komentarze

komentarzy