Z Gryfina do Godkowa, ale przez Siekierki i Moryń

Wracamy na pogranicze, aby obejrzeć na spokojnie nową trasę rowerową do Siekierek. Tym razem start z Gryfina skąd pojedziemy do Trzcińska, a tam odbijemy na Siekierki.

Jedziesz i nie wierzysz. Jak widać oprócz rowerzystów, rolkarzy i pieszych droga po nasypie kolejowym ma wzięcie nawet u koni, no w końcu jest dla wszystkich 🙂

Ostatnio zrobił się szum, bo Panowie w obcisłych strojach na szosach narzekają na pieszych i rolkarzy, którzy zgodnie z prawem mają prawo z niej korzystać. Może chłopaki nie mają hamulców i nie potrafią zwolnić, stąd ich obawa przed zderzeniem… a taki koń proszę, biegł, a w momencie kiedy się wymijaliśmy zwolnił, przeszedł spokojnie bokiem i pobiegł dalej. No cóż, jak zwykle my ludzie powinniśmy brać przykład od zwierząt.

A na drodze rowerowej Złota Polska Jesień.

Okolice Jeziora Chwarstnickiego.

Drogą rowerową dojechaliśmy do Borzymia. Dalej do Małego Borzymia jest piękny, wijący się odcinek szutrowy przez las, ale tym razem dla odmiany jedziemy dalej po nasypie kolejowym. Zaraz za miejscowością jest mała wyrwa w nasypie, ale jej pokonanie nie sprawia problemu, nawet jak się ma ze sobą rower cargo.

Odcinek owszem jest ładny, ale w porównaniu do tej szutrówki tylko ładny.

Dwór w Tywicy.

Ty zrób zdjęcia, a ja tutaj sobie trochę poprzycinam 😉

Między Baniami a Swobnicą można poczuć się jak w tunelu, w którym ktoś przygasił światło.

Na nocleg wybieramy plażę nad j. Długie przy Swobnicy. Jest po sezonie, jest zimno więc możemy spać w spokoju. No prawie, bo ptaszyska całą noc darły się na przemian.

Trzcińsko Zdrój.

I jesteśmy już na nowym odcinku w kierunku Siekierek.

Ooooo, chyba za jakiś czas pojawi się streetview 🙂

Kilometr do mamutowca, jedziemy zobaczyć jak wygląda jesienią.

Z oddali nic specjalnego, ale gdy się popatrzy na niego od dołu…

Kształty jego gałęzi są przynajmniej przedziwne.

Dworzec w m. Jelenie.

Trasa jest bardzo dobrze oznakowana.

Może tłumów tutaj jeszcze nie ma, ale jest po sezonie i jest dość chłodno, a w zasadzie cały czas się z kimś mijaliśmy. A to pojedyncze osoby, a to rodzina z dziećmi, a także i same dzieci w całych grupach, które znalazły nowy sposób spędzania wolnego czasu.

Wieża kościoła w Klępiczu.

Jest i dworzec w Klępiczu, gdzie jedziemy na herbatkę z ciastem do zaprzyjaźnionych nam gospodarzy.

A potem w poszukiwaniu noclegu.

Przy okazji znaleźliśmy coś jeszcze, pomnik przyrody.

Bardzo okazały pomnik przyrody.

Nocleg w okolicach Kruszarni.

Tym razem noc jakby chłodniejsza, a przecież miało być 6 stopni na plusie. A tymczasem nad ranem było około jednego stopnia na minusie 🙂 No nic tam, ciepłe śniadanko nas rozgrzeje.

Albo i nie 😉

Słońce zaczęło się wyłaniać zza gór i zza mgły.

Kruszarnia.

Widoczki tego ranka były niesamowite.

Nawet Korba postanowiła wcielić się w rolę modelki.

Jedziemy dalej, kierunek most w Siekierkach. Po drodze mijamy zejście do ruin młyna. Jest nawet pochylnia dla rowerów, o którą były toczone z projektantem ciężkie boje.

Dworzec w Siekierkach.

Wracamy kawałek drogą rowerową by odbić w las i kierować się na Mieszkowice.

Plan był taki aby poszukać grzybów. Ale przymrozek i susza w lesie nasz pan trochę zmodyfikowały, bo grzybów prawie nie było.

Więc w połowie drogi do Mieszkowic, po przeprawieniu się przez Słubię odbijamy na Moryń i Przyjezierze, aby drogą rowerową pojechać na pociąg do Godkowa.

Zmieniliśmy plany, bo skoro nie było grzybów, to postanowiliśmy nazbierać trochę jabłek, bo jabłoni po drodze do Siekierek mijaliśmy bardzo dużo.

Godków.

Trochę jabłek, to znaczy jakieś kilkadziesiąt kilo. Teraz tylko trzeba będzie z tym wsiąść do pociągu typu Turbokibel. Łatwo nie było, ale daliśmy radę 🙂

W międzyczasie pozyskałem bardzo cenną informację dla osób chcących jechać tam lub wracać pociągiem, że te jadące do Zielonej Góry to turbokible gdzie niestety nie ma zbyt wiele miejsca na rowery, a te do Kostrzyna to nasze nowe Impulsy z dużym przedziałem rowerowym 🙂

Tak więc życzymy miłego podróżowania!!!

Komentarze

komentarzy