Na Pojezierzu Drawskim

To już kolejny zimowy weekend tej zimy 🙂 oj dawno już tak nie było. Wracamy do podróżowania pociągami, w których póki co nie ma nadmiaru ludzi i w piątek jedziemy do Suliszewa Drawskiego.

Plan na wieczór, to dojechanie do miejsca odpoczynkowego nad Drawą, aby spokojnie tam przenocować. Po drodze jeszcze próbujemy poszukać pozostałości po starym cmentarzu w Dalewie, ale tych pozostałości albo już nie ma, albo są dobrze przykryte śniegiem.

W końcu nieco przed północą dojeżdżamy na miejsce i szybko idziemy spać. Nasze miejsce odpoczynkowe tak naprawdę już nim nie jest, zdemontowano ogrodzenie i wszystkie wiatki.

Ranek jak co ranek. Ja gotuję śniadanie, a Korba walczy z kijkiem. W nocy miało przymrozić, a tymczasem na termometrze było marne -1.

Jedziemy, kierunek północny-zachód w stronę miejscowości Siecino.

Na początku narzekaliśmy na słabo przejeżdżone drogi, po których się dość ciężko jechało.

A potem była zbyt dobrze przejeżdżona droga i dziewczyny ładnie się zsynchronizowały przy badaniu twardości podłoża. Przy najbliższej okazji uciekamy na te gorzej przejeżdżone, bo dużo bardziej bezpieczne drogi.

I jak co weekend, tylko lasy i pola 😉

Jedno drzewo dokonało żywota, a drugie na nim poczęło nowego.

Gronowo, a na podwórzu w jednym z gospodarstw czaił się smok.

W domu prawdziwego artysty, niesamowity wygląd ma nawet skrzynka na listy 🙂

Ciągle kierunek Siecino.

Za Siecinem jedziemy na Dobrosław trzymając się jak najbliżej zachodniego brzegu jeziora.

Kawałek za znakiem „ślepa droga” mijamy ostatnie gospodarstwo wyglądające jak siedziba jakiejś sekty.

Jak zwykle mamy nadzieje, że znak ślepa droga dotyczy tylko kierowców i choć łatwo dalej nie było to jedziemy zbadać co tam się kryje.

W zasadzie to bardziej idziemy.

Dalej miało być lepiej, a było lepiej nie mówić 😉

Przynajmniej słoneczko dodawało nam otuchy. Ale droga niestety skończyła się na dobre, zarówno ta którą szliśmy jak i jej odnoga. Nie było nawet ścieżki wydeptanej przez zwierzęta, a teren bagnisty i krzaczasty więc choć rzadko nam się to zdarza, to trzeba było zawrócić.

I znowu to piękne miejsce po którym pamiątkę będziemy wozić na kołach do końca wyjazdu 🙂

Wracamy do normalnej drogi, aby móc objechać j. Siecino od północnej strony.

Po drodze inspekcja w pałacu z XIX w. w Słowiankach.

Dalej kierunek Chlebowo w celu zaopatrzenia się w wodę.

Miejsce na nocleg Grelus wypatrzył w starych wyrobiskach, w pobliżu ścieżki rowerowej.

Rozbijamy się w bliskiej okolicy tego zacnego pomnika przyrody. Jak zwykle ognisko, gotowanie i suszenie butów, co by w nocy nie zamarzły na kamień jak ostatnio. Znowu miało przymrozić, a były marne -3 stopnie.

Na początek w ramach rozgrzewki jedziemy ścieżką w kierunku dworca w Chlebowie. W zasadzie bardziej idziemy.

No chyba że ma się odpowiednio szerokie opony to można jechać.

Przed dworcem w Chlebowie sytuacja poprawiła się przez to że po drodze rowerowej jeździły samochody. Po zostawionych śladach można poznać, że przede wszystkim mieszkańcy dworca.

Dalej nieco udrożniliśmy drogę przez świeżo zwalone drzewo i przy miejscu odpoczynkowym skręciliśmy na Skąpe.

Tego dnia pogoda dopisywała. Temperatura w okolicach zera stopni a do tego ładne słoneczko.

Trzymając się polnych i leśnych dróg jedziemy na Siemczyno.

Trasa momentami była dość ciężka.

Kościół w Rzepowie.

Okazało się że jeden z pierwszych odcinków za Rzepowem był jeszcze gorszy.

Może nie było łatwo, ale za to pięknie dookoła.

Nawet u Grelusa było widać zadowolenie.

Końcówkę do Siemczyna jedziemy po asfalcie 😉

Lapidarium utworzone w rogu cmentarza. Pałac w Siemczynie i znajdująca się na jego terenie aleja Grabowa. Dalej pojechaliśmy zielonym szlakiem przez pola do miejscowości Żelisławie. Celem był Zapiecek, gdzie zrobiliśmy sobie nieco dłuższą przerwę na odgrzanie obiadu. Potem na stację w Żelisławcu, ale że do pociągu mieliśmy jeszcze godzinę, to postanowiliśmy spokojnym tempem (czyli w zasadzie takim jak zawsze) pojechać na kolejną stację do Bobrowa Pomorskiego. W taką zimę zawsze lepiej jest jechać niż stać przez godzinę na mrozie, tym bardziej że temperatura zaczęła mocno spadać w dół. Kolejna wycieczka za nami, a zima póki co według prognoz, cały czas przed nami, a najbliższy weekend ma być jeszcze mroźniejszy 🙂

Komentarze

komentarzy

Dodaj komentarz