Klif koło Trzebieży

Raczej nie należymy do osób, które spędzają całe święta za stołem. Wieczerza wigilijna w zupełności wystarczy 🙂

Więc w pierwszy dzień świąt, wybraliśmy się w ten mroźny dzień na zimowy spacer w okolice Trzebieży. Zostawiliśmy auto na parkingu leśnym i poszliśmy na klif.

Monokular, nowy nabytek do noszenia podczas wycieczek, jakbyśmy jeszcze mieli za mało tego szpeju. Ale polecamy, bo można z niego popatrzeć na przykład na przelatujące ptaki i jest dużo mniejszy i lżejszy od tradycyjnej lornetki.

Dalej poszliśmy czerwonym szlakiem w kierunku Trzebieradza.

Ale daleko nie uszliśmy, bo obtarte obie pięty w butach które wróciły od szewca powiedziały, że trzeba ewakuować się do domu.

Nawet Korba była zdziwiona.

Był pomysł aby może morsować, ale minus kilkanaście stopni zrobiło z wody galaretę.

Mamy plan, aby następny weekend spędzić w końcu na rowerach 🙂

Komentarze

komentarzy