Siekierki – granica otwarta!

Wreszcie nastąpiło długo wyczekiwane otwarcie niemieckiego mostu w Siekierkach. Nowe, chyba najładniejsze i najciekawsze przejście graniczne pomiędzy Polską a Niemcami już działa. To połączenie szlaku Pojezierzy Zachodnich ze szlakiem Odra-Nysa. Już pierwszego dnia tłumy rowerzystów łącznie z sakwiarzami korzystało z niego przekraczając granice państw.

Więc po części oficjalnej także postanowiliśmy skorzystać z okazji i zrobić małą pętlę po Niemczech. Kierunek Zollbrucke, bo o ile nas pamięć nie myli są tam dobre lody 🙂 No i były. W tej mikro miejscowości są także trzy miejsca w których można dobrze zjeść 🙂

Z Zollbrucke pojechaliśmy na Am Bahnof, aby wrócić po starej linii kolejowej szlakiem OBB.

Jeszcze ostatnie spojrzenie na szlak Odra-Nysa,  na niemiecki most graniczny i wracamy na naszą stronę.

Poranny deszcz i prognoza pogody nie zapowiadała takiego upału, na szczęście mieliśmy ze sobą cargo – nasza turbo taczkę.

No cóż, pogoda zmienną jest.

Ten chwilowy deszcz nie zabrał nam ochoty na kąpiel, tym bardziej że ciągle było gorąco i duszno. Szczególnie nasza wydra była bardzo zadowolona 🙂

Miejsce na nocleg wybraliśmy za Brwicami, z widokiem na drogę rowerową i dziesiątki owadów zasiadających na moskitierze. Niestety głównie były to złe muchy i komary.

Niedzielę także zaczynamy od kąpieli, tyle że nad j. Jeleńskim, bo upał jeszcze gorszy niż wczoraj.

Tomek, tylko mnie nie chlap! OK. Ale Korba może? 😉

Na tyle dobrze się schłodziliśmy, że postanowiliśmy ruszyć się na krótką wycieczkę, choć rano nie mieliśmy na to żadnej ochoty.

Mamutowiec w Brwicach.

Dalej drogą rowerową pojechaliśmy do Trzcińska Zdrój.

Krótka przerwa na wiśnie.

W Trzcińsku spotykamy sympatyczną grupę rowerzystów z Trójmiasta, którzy objeżdżali zachodniopomorskie szlaki rowerowe.

Korba zalicza kolejne kąpiele w borowinach j. Miejskiego.

O, a co to za nowy mieszkaniec parku?

Aby nie wracać tą samą drogą zmieniamy szlak na Blue Velo (odcinek jeszcze nie oznakowany) i jedziemy w kierunku Chełma Górnego.

Folwark w Gogolicach.

A przy nim ładnie odrestaurowany dworek.

Z Gogolic zrobiliśmy skrót w kierunku m. Narost. Kilka km bruku, ale były z boku paski z piachu 🙂

Przy Naroście chcieliśmy odwiedzić drzewa czereśniowe, ale było za gorąco na dodatkowe pedałowanie więc pognaliśmy nad j. Jeleńskie, aby znowu móc się wykąpać 🙂

Można powiedzieć, że w końcu wróciliśmy na rowery. Tereny znakomite, tylko pora roku jakby nie nasza. Zbyt gorąco i za dużo gryzących much i komarów.

Komentarze

komentarzy