Wzdłuż zalewu do Nowego Warpna

Korzystając z pierwszego bardzo ciepłego dnia tej wiosny, wsiedliśmy po pracy w samochód i udaliśmy się nad zalew szczeciński. Na rowery wsiedliśmy w Brzózkach i pojechaliśmy najkrótszą, prostą drogą nad wodę.

Korbie nie trzeba było tłumaczyć, co w taki ciepły dzień robi się nad wodą. W zasadzie to ciężko jej było wytłumaczyć, że powinna z tej wody już wyjść.

Pierwsze kilometry wzdłuż zalewu wyglądały tak samo, trochę jazdy i kąpanie przy kolejnej nadarzającej się okazji 🙂

Kawałek jazdy i znowu do wody. Korba sprawdzała każdą możliwą ścieżkę odchodząca z wału przeciwpowodziowego w bok, czy aby nie prowadzi na jakąś małą plażę.

Jestem foką 🙂

Przez godzinę ujechaliśmy może ze dwa kilometry.

Znaleźliśmy też idealne miejsce na sesję zdjęciową.

Plan był taki aby dojechać wałami do Miroszewa, a potem odbić asfaltem na Nowe Warpno.

Widok z klifu w Miroszewie.

Plany są oczywiście po to aby je zmieniać, więc pojechaliśmy przez las na Podgrodzie.

Na sprzedaż, jakby kto chciał kupić.

No to może asfaltem z Podgrodzia?

A może lepiej wałami przeciwpowodziowymi do samego Nowego Warpna? Oczywiście, że lepiej.

Wyjechaliśmy przy ul. Dworcowej.  Potem zrobiliśmy rundę po mieście, zaliczyliśmy nieczynny punkt widokowy, i pojechaliśmy na plażę z myślą, że może coś zjemy, ale kuchnia była już nieczynna.

No to pierwsze w tym sezonie lody ze sklepu i wracamy do auta.

Najpierw drogą rowerową biegnącą po śladzie kolejki. Jeden z nielicznych znaków tak mocno zarósł mchem, że chyba niedługo zamieni się w drzewo 🙂

Wraz z zachodzącym słońcem jedziemy w kierunku kościoła św. Huberta w Karsznie.

Kawałek dalej mieści się pałac, który obecnie jest remontowany, z niezwykłą dbałością o szczegóły, co widać po zdobieniach na murze czy dachu 🙂

Ostatnie 5 km pokonujemy jedną z dróg przeciwpożarowych, która zaprowadziła nas niemal do samych Brzózek. Po zmianie czasu na letni, to nawet w tygodniu można się wybrać na fajną wycieczkę 🙂

Komentarze

komentarzy