Kaczawskie single koło Gozdna

Długi weekend to odpowiedni czas aby wybrać się nieco dalej. Padło na pogórze kaczawskie, gdzie kiedyś już spędziliśmy długi weekend listopadowy. Tym razem zabraliśmy rowery i wróciliśmy zobaczyć jak jeździ się po tych singlach, cośmy chodzili na piechotę.

Zaczęliśmy od Gozdna. Zadekowaliśmy się na jednym z parkingów i na pierwszy ogień poszedł chyba najłatwiejsze ze wszystkich single tracki pomiędzy Gozdnem a Bronkowem. Jeden nazywa się „Pod Grzybkami”  a drugi „Dwa Wąwozy”.

Mało wymagająco technicznie trasy, przyjemne dla początkujących amatorów takiej jazdy. Aby przejechać całość zrobiliśmy klasyczną ósemkę.

Po zjeździe do Bronkowa najgorszy jest odcinek z miejscowości do ściany lasu, gdzie jedzie się dość mocno pod górę po betonowych płytach i w niemal pełnym słońcu.

A tak głównie las, trochę serpentyn dla uniknięcia stromych zjazdów, generalnie łatwizna. Przewyższenie na odcinku około 11 km to około 350 metrów, ale na singlach to nie dużo, gdyż część górek pokonuje się z rozpędu.

Wróciliśmy na nasz parking, zjedliśmy obiad, odpoczęliśmy i na druga nóżkę pojechaliśmy na kolejne single pomiędzy Gozdnem a Sędziszową.

Po drodze jeszcze zobaczyliśmy pozostałości po cmentarzu z XIX w.

Di sigla jedziemy na skróty, na mapie była droga, ale teraz jest pole. Dalej w lesie jest już nieco lepiej.

Na początku odwiedzamy wieżę widokową na Zawodnej i patrzymy sobie jak nas burza mija w stosunkowo niewielkiej od nas odległości.

Góry Kaczawskie.

Co jakiś czas można spotkać takie tablice, zorientować się odnośnie singli które znajdują się w okolicy, tudzież miejsca w którym dokładnie jesteśmy.

Na drugą nóżkę poszły także w ramach ósemki „Gozdno 1” i „Gozdno 2”.  Trasa niewiele dłuższa, ale za to ponad dwa razy wiele przewyższenia.

Zjeżdżamy z jedynki na dwójkę, po czym robimy pętlę i wracamy znowu na jedynkę.

Te trasy były nieco bardziej wymagające, szczególnie podczas zjazdów czy na serpentynach na których ciężko było wejść w zakręt jadąc pod górę, ale jak widać dziewczyny były zachwycone.

Czasem trafiały się widoczki abyśmy mogli po raz olejny się przekonać że mieliśmy dużo szczęścia bo kolejna deszczowa chmura poszła sobie bokiem 🙂

Pod wieczór wracamy cali i szczęśliwi na parking do naszego busika.

Jutro trzeba będzie się nieco przemieścić na kolejne single.

Komentarze

komentarzy