Ze Starego Folusza na Dziewiczą Górę

Po deszczu czasem wychodzi słońce. Rowery po wczorajszej ulewnej wycieczce noc spędziły na zewnątrz. Tym razem czekał je dłuższy odpoczynek, bo ten dzień spędziliśmy na pieszo szwendając się ze Starego Folusza wzdłuż rzeki Pustynki na Dziewiczą Górę, by przez kolejne górki polanowskie wrócić z powrotem do samochodów.

Kierunek Stary Folusz.

Wiatki jak stały tak stoją.

Rzeka Pustynka, tutaj także bez zmian.

Nie wiem jak to jest, ale za każdym razem gdy tu jesteśmy podziwiamy niesamowitą pracę artysty-grafika i za każdym razem poprawia nam humor 🙂

Dalej ruszyliśmy wzdłuż rzeki, szukając przetartych przez zwierzęta szlaków.

Trzeba powiedzieć, że trasa była bardzo wymagająca.

Na jednej z polan były jeszcze ślady po wczorajszych opadach śniegu.

Była rzeka, może raczej rzeczka bo dość płytka, no to jak tu nie skorzystać z okazji do morsowania.

Ciężko było o pełne zanurzenie, więc dla poprawy krążenia skorzystaliśmy w metody Kneippa chodząc po wodzie jak bociany.

O nie nie, ja nie… 😉

Pomorsowali, przekąsili male co nieco i poszli dalej 🙂

No to niedługo nadejdzie czas na górki 🙂

Aleja grabowa w Rzeczycy Wielkiej.

W Rzeczycy Wielkiej przekroczyliśmy DW206 i ruszyliśmy na podbój okolicznych górek.

Znowu bezdrożami 🙂

Dziewicza Góra została zdobyta! 😉

Schodziliśmy i wchodziliśmy…

Był sobie las… niestety część drogi musieliśmy przejść po terenie wycinki.

Pięknie pofałdowany teren.

Syzyf jaki czy co?

Dzień nam się powoli już kończył więc wróciliśmy do drogi rowerowej i udaliśmy się w drogę powrotną.

Ostatni nocleg na Świerkowcu koło Byszyna. Ognisko, zupka soczewicowa, pieczone ziemniaczki, długie pogaduchy…

Dzisiaj pogoda nam dopisała, jutro wracamy na rowery, więc pewnie znowu będzie padał deszcz 😉

Komentarze

komentarzy